marekwilczynski


***


To byłoby nie-fair:
Żyjesz
Potem umierasz

Jak to, "byłoby"? Jest. Widzisz to na co dzień.
Jeszcze nie we mnie i nie w sobie, nie zawsze
wystarczająco otwarcie, żeby przyciągnęłoto  twoją
uwagę, ale widzisz bez przerwy, non stop.

Bang bang. I cię nie ma.
Chcesz umrzeć jak ktoś wielki. Kogo to interesuje.
Chcesz móc zdecydować przynajmniej o kalibrze pocisku,
który rozłupie ci czaszkę - kogo to interesuje, kogo obchodzi;
gdybyś chociaż miał możliwość wyboru pomiędzy piekłem, rajem
a czymś pośrednim. Tam jest jak tutaj - o nic nie pytają.



https://truml.com


print