Jarosław Baprawski


Zgodnie z naturą przez sztorm


kiedyś wejdę na ścieżkę ostatnią
nie zatrzyma mnie nawet jóźka harmonia
gdzieś nad głowami znad stołu zgaśnie gwiazda
czarną dziurą uleci przez zęby cichy wydech
i ręce zaciśnięte w pięści
luzacko uderzą w pierś

lub nie zdążą
pomyśleć
o lęku

wówczas ominę kolejkę pierwszy raz
z biletem bez powrotu pierwszą klasą 
odjadę w wytęskniony chłopięcy sen
 
najwierniejsi z wiernych 
odprowadzą za kamienne parkany
pozostałości tego który brzydził się blefować
mając karetę z ręki dobierał zawsze trzy
by pozostać sobą przy stole

gdzie wsród łodyg tataraku
muskanych słońcem rybich łusek
wracał nad rzekę pierwszych pocałunków
widoku napięknieszych na świecie nóg
zwieńczonych niewinną cipką
zgwałconą dotykiem fal




 
 



https://truml.com


print