hossa


wina Camerona


mokro wietrznie zimno biało chmurnie ledwie
liże promyk dachy w wielkim mieście: snuję

o Pandorze ziemi obiecanej górach
zawieszonych o najczystszych duchach w szepcie

drzewa matki i w błękitnej skórze:  widzę 
grzbiet pomarańczowy w locie pazur opium

kina wciska w fotel zdradzam ciebie znowu
katar zamiast mieszać z nabożeństwem zupę



https://truml.com


print