smokjerzy


szkic irracjonalny


krawędź uśmiechu
zaostrzyła się w nóż
bolało jak diabli
potem nawet krzyczało
co byłoby do zniesienia gdyby nie to
że nie było
aleksander
wychodził z siebie powoli
słowo po słowie
ścieżką niewyszukanego języka
aby odnaleźć dłonie

na końcu krótkiego łańcucha
dotyk
dzwonił na mszę



https://truml.com


print