Deadbat


"Pierwszy wykład"


Jedno jest wszystkim
I wszystko jest jednym
Lecz to nie wszystko jedno którym

Każde odbicie barwa kształt czy poza
Wszystkie jednego tworu są tylko wariacją
szaleństwem życia dostępnego zgodnie
z regułami nieznanej fizyki niezgody na niebyt

lub niebytu zagubionego jak kto woli

Tak też

metafizyki mnożyć można w nieskończoność
i na obrzeżach umysłu szukać skrytej duszy 
lecz przecież i w najpiękniejszym nocniku
zawartość zgodna z przyrodą być musi

(sic!)

W końcu

Nie wiedzieć i nie czuć śmierci to przymioty
Żywy więc o czuciu i o wiedzy marzy
Lecz własnym umysłem i ciałem zwodzony
wciąż tylko setkami bodźców neurony swe karmi

bawiąc znaczeniami

(tu głowę pochylił skrywając uśmieszek cokolwiek złośliwy...)

Wszystko co znamy posiada granicę
ta siłą rzeczy ogranicza możliwą do poznania wiedzę
I jeśli półprawdę całym kłamstwem zwiemy
To każdy kto myśli lub mówi musi być kłamcą zapewne
mówiąc o części większej jedności przecież

Nazywając Bezimienne
w sposób uporczywy
szukając zasady
w każdej Anomalii
To nasz grzech pierworodny
znaczący chwilę narodzin pierwszej świadomej myśli
To niezrozumiałą zrozumiałością świata
choćby jego dostępnej naszym zmysłom cząstki
nasz największy zachwyt

oraz największe wykroczenie
przeciwko ludzkiej zwierzęcości
...
Każdy więc żyjący
kto wierzy że żyje
Wierzy że to co sam tak nazwał
jest właśnie tym samym

biedny obłudnik i ślepiec
przez innych po pustkowiu prowadzony ślepców
...
Swoje mają reguły i prawa własne
Bogiem je często podpierają 
Jednym bądź setkami
Przeczuwając jak bardzo są same
wątłe i słabe
O dzieci

W kompulsywnej potrzebie
dania dla ludzkości dla "cywilizacji"
jakiejś formy życiu
i w miarę spójnego
oglądu dla świata

mówią sobie
Samemu sobie będąc Bogiem
ciebie zjemy
a oszczędźmy innych
i w garniturach drogich limuzynach
gdzie ulice miast licznych lampy świateł znaczą
wciąż "słaby to jadło
silnemu na sadło"
Tylko krwi tak nie widać
Subtelne przecież i wyszukane
narzędzia konsumpcji się stały

Jak bowiem w przyrodzie 
i w życiu być musi
tak jak jedzenie
wobec grozy głodu
poprzedza świadomą refleksję
bezwględnie

Tak my zwiedzeni tym fałszywym blaskiem
ludzkiej "cywilizacji" 
jedynym dostępnym
jesteśmy tym darem
zniewoleni i skazani

oddejemy ręce, życie i serce
Chorobliwy terror
przeczuwając przecież
przed jakim nas broni
Oto zło naprawdę konieczne

Lecz są i zawsze będą wśród nas też ludzie "Niezgodni"
Ludzie których system ten z własnej swej natury karze
Ludzie którzy w życia formie nam "proponowanej"
przeżyć nie są w stanie

Tych izolujemy jeśli to konieczne
Nie wiesząc w systemu giętkość lub ich adaptacje
aby naszego porządku nam nie zaburzali
przez czyny aspołeczne idee oszalałe
Oto psychicznie i społecznie "chorzy"

Choćby tylko twierdzili coś innego niż "rządcy"
Dla nich są więzienia i obozy pracy
Samym swoim istnieniem udowadniają mi dobitnie
Zawsze każdego systemu muszą być ofiary

Ludzi tych nazwiemy przestępcami
I  właśnie nie najgorsi są ci co z porządku chcą czerpać 
na własnych zasadach i dla korzyści własnej
Ponieważ chciwość system wchłonął i adaptował dawno

Najgorsi są ci przecież
co porządek ten pragną dziś jeszcze obalić

Ich istnienie napełnia moje serce
chłodną grozą

przecież każda akcja choćby trwałą najdłużej

oczekuje reakcji.



https://truml.com


print