Deadbat


Mój Pan, mój Bóg.


Asys obudził się rano i od razu zalała go prawdziwa lawina mentalnych bodźców od jego klanu. Jego klan specjalizował się w kopaniu. Byli naprawdę niesamowitymi Kopaczami. Wszyscy niemal kopacze stanowili kastę kapłańską, dlatego i Asys zanim rozpoczął właściwą pracę udał się do Świątyni Bogów - Panthogonu aby podziękować Bogu w wielu postaciach za  życie swoje, swojego klanu i wszystkich Wilków. Ich religia mówiła, że Bóg nie wygląda jak oni ale jest ich największym orędownikiem, kocha ich bezwarunkową miłością i pragnie ich dobra. Asys modlił się w Zaciszu swojego umysłu aby to, co wydaje się nadchodzić rzeczywiście przyniosło korzyść jego klanowi i domowi Wilków. Od wielu miesięcy kopali w bardzo odległej od wszelkich leży lokacji i ich Prekognici sygnalizowali, że zbliża się jakieś wielkie wydarzenie. Wszyscy wskazywali na ten dzień. Dlatego właśnie w Komorze umieścił Arcykapłańskie Symbole w swoich miejscach, Ten mentalny Ubiór będzie mu towarzyszył przez ten dzień, aby każdy Wilk którego spotka widział, jak poważnie traktuje swoje obowiązki. Wzniósł głowę ku niebu i krzyknął rozdzierająco wzywając Boga. Następnie odwrócił się i pobiegł w kierunku Kopalni. Czuł, że dzieje się tam coś naprawdę ważnego. W końcu dopadł Dinga siedzącego w otoczeniu trzech Oświetlaczy, Ding był także Kopaczem i kopał. Spojrzał na obraz wykopalisk jaki przekazywali Oświetlacze - to musiało być to. W najgłębszych do jakich udało im się do tej pory dotrzeć czeluściach Ziemi  Przednie kończyny Dinga drgały nerwowo, kiedy jego umysł odgarniał kolejne warstwy ziemi i kamieni, ale teraz już delikatnie, tak aby niczego nie przeoczyć, zdejmował cieniutką warstwę z pojedynczymi kamieniami i rzucał w ciemność nie przekazywaną przez Oświetlaczy, ponieważ niektóre rzeczy powinny pozostać tajemnicą jego rodu. Wtem ukazał się czarny obły punkt, po usunięciu kolejnej warstwy urósł. Mozolnie i skrupulatnie odsłaniał się lśniący czarny przedmiot. Asys wysłał bodziec i zatrzymał pracę. W całej Kopalni ucichły wszelkie dźwięki poza ich lekko przyspieszonymi oddechami. Wszyscy byli bardzo wzburzeni i na obrzeżach świadomości wyczuwał nieprzeliczone rzesze Wilków gromadzących się na całym świecie towarzyszące im w tej podniosłej chwili. Ujął delikatnie artefakt, przekazał jego stosunkowo duży ciężar i doskonałą strukturę i zarejestrował mentalny pomruk uznania całego niemal świata. Nagle stwierdził, że pozornie jednolity obiekt składa się tak naprawdę z dwóch położonych na sobie, kiedy tylko lekko wzmocnił nacisk po jednej stronie górnego ten zaczął się obracać. Potencjalne zagrożenie otrzeźwiło go nieco i wysłał szybkie zapytanie do Prekognitów. Ciążąca na nim w tej podniosłej chwili odpowiedzialność nie pozwalała mu na jakiekolwiek błędy. Historia go osądzi... Wszystkie płynące od niego bodźce miały teraz najwyższy priorytet, dlatego odpowiedź była niemal natychmiastowa. Widzący najpierw zawahali się, potem jednogłośnie udzielili zgody na kontynuowanie, chociaż na dnie ich bodźca można było wyczuć niewielką obawę. Nie mógł teraz przerwać, kolejny obrót i czarna substancja walca rozjarzyła się, na jej powierzchni zaczęły pojawiać się a następnie przebiegać obrazy a dźwięki nagle wypełniły idealną dotychczas ciszę Kopalni. Głosy nic im nie mówiły, lecz brzmiały przyjemnie w ich uszach, Asys zorientował się, że był to jeden dosyć wysoki głos powielony licznymi odbiciami od ścian Kopalni. Wszyscy niemal z zapartym tchem słuchali i patrzyli, a ci którzy byli daleko, tysiące miejsc stąd słuchali przekazu od tych którzy słyszeli. Wszyscy obecni byli ujęci głęboką nabożną czcią, część przysłuchujących się tylko wprost szalała z niepokoju, psychiczny hałas jaki emitowali niektórzy był wprost nieznośny i musiał skupić się chwilę na postawieniu psychicznej bariery filtrującej bodźce. Czuli jednocześnie nieskończenie wiele niezaspokojonego, nienazwanego pragnienia i tęsknoty, której siły chyba nie potrafiłby skutecznie wyizolować. Wszyscy mieli tyle pytań na które nikt nie znał odpowiedzi. Wszystko to jednocześnie przewalało się gdzieś na obrzeżach jego postrzegania usiłując osłabić jego koncentrację. Obrazów ukazanych na cylindrze było wiele. Asyn poczuł wdzięczność, że oto Bóg przychodzi im z pomocą w ich targanym sprzecznościami świecie. Przypuszczalnie dziesiątki a nawet setki lat będą je analizować, wiele domysłów i herezji na ich oczach dzięki ich odkryciu upadnie. Zobaczyli na nim świat tuż sprzed Przemiany, która skłoniła Boga do jego opuszczenia. Zobaczyli Małego Boga wkładającego złociste opalizujące dyski do czarnego artefaktu. Widać były one z jakichś powodów cenne, więc trafią do Świątyń w najbliższe otoczenie Ołtarza. Na samym dnie pustej w środku czarnej kapsuły Mały Bóg umieścił trzy przedmioty maleńki składający się z kawałka papieru kolorowy obrazek na którym narysował w prosty sposób Boga i Wilka połączonego czerwoną nicią, jakiś długi czerwony przedmiot oraz niewielki brązowy przedmiot w symbolicznym kształcie kości. Uśmiechnął się i radośnie pomachał. Następnie dźwięk i obraz zniknął pozostawiając ich wszystkich osłupiałych w nabożnej ciszy. Kapsuła rzeczywiście zawierała dokładnie te przedmioty o których im opowiedziała. Sama w sobie stanowić odtąd będzie Najświętszą Relikwię udowodniła bowiem niezbicie istnienie Pana wobec całego świata. Obrazek stanowił natomiast prawdziwe objawienie - ukazał bowiem, że każdy wilk ma swojego Pana. Miłującego, opiekującego się nim, kiedyś, w raju byli i będą znowu razem. Ponieważ Pan jest zawsze i wszędzie ze swoim Wilkiem. Pan jest Miłością. Chwała Panu!
Asys przepełniony miłością i wdzięcznością czuł, że cząstka tej chwały przelała się właśnie na niego i jego ród. Odkrywców i Strażników Artefaktu potwierdzającego starożytne przymierze pomiędzy Panem a Wilkiem. Jego klan przewodniczyć będzie odtąd w każdej ważnej ceremonii na cześć Pana. Pierwszą będzie przeniesienie Artefaktu do świątyni. Oczywiście trzeba będzie ją powiększyć i wzmocnić. Wokół niej z czasem powstanie wielkie leże. Ale to później...
 
   Z zachwytem obserwował uroczystą procesję jaką dane mu było z dumą poprowadzić, szedł w odświętnym przystrojeniu na wzgórze świątynne w powietrzu przed nim płynął Najświętszy Artefakt. Wchodząc do świątyni skłonił głowę przed ołtarzem Pana i przeniósł na niego pierwszą Najświętszą Relikwię. Uformował powietrze za ołtarzem tak, aby wszyscy mogli doświadczyć Słowa jakim Pan nazwał ową rzecz wkładając ją do cylindra, symbol nieprzemijającej więzi łączącej Pana z jego Wilkiem: w nabożnej ciszy usłyszeli dźwięki składające się w krótką melodię. Nad ich głowami rozbrzmiało wysokim szczenięcym jeszcze głosem: "smycz". Zawyli równo, donośnie.



https://truml.com


print