Deadbat


Spotkanie fragm...


...-Tchórzem jestem - powiedział Lloyd - Popatrz na tych wszystkich ludzi - wskazał ręką wokoło. Ludzie nieświadomi całkowicie toczącej się na ich temat dyskusji opływali ich zwartą strugą, tym wydającym się nigdy nie zakończyć strumieniem krańcowo przeludnionego miasta jakim było Kolen - Życie każdego ma sens jedynie w wymiarze ludzkim, społecznym lub gatunkowym. Bez tego wymiaru to jedynie niszczące Ziemię i wszystko co na niej żyje organizmy zużywające tlen, wodę i minerały do swoich nieistotnych dla całej reszty wszechświata celów - Jesteś zgorzkniały bo zdałęś sobie sprawę, że żyjesz w samooszustwie, a skoro tak, jesteś osamotniony, to tylko depresja - przekonywał go przyjaciel. - Mój czubek góry lodowej dla ciebie jest pod wodą - odparł Lloyd - Niby mówimy na jeden temat, ale ty opisujesz trąbę a ja kopyta - zapewnił go Lloyd - dlaczego człowiek robi cokolwiek, dlaczego jest w stanie poświęcić życie, swój czas, wysiłek, pamięć a nawet własne, lub cudze przekonania, których nauczono go przestrzegać od najwcześniejszych świadomych lat? - Czy to ma znaczenie? - wtrącił się przyjaciel przypatrując się bez skrępowania uroczej dziewczynie, była zdumiewająca, a najbardziej chyba zdumiały go jej dwie węziutkie fałdki na powiekach, nadające jej niezbyt wielkim oczom w idealnej twarzy uroczy wyraz, był pewien, że mógłby godzinami wpatrywać się w jej twarz bez znudzenia i nawet nie zamienić z nią słowa. Kiedy ich minęła poczuł coś co przypominało ukłucie żalu, jakby coś mu niesprawiedliwie odebrano. - Nie mam pojęcia do czego zmierzasz - przyznał szczerze, przerywając tą chwilę pełnego zadumy przyjaciela milczenia - czy świat nie wydaje ci się piękny, to coś co pomimo wszelkiego cierpienia, nędzy ludzkiej, całęgo tego bezmyślnego bestialstwa które czasem wydaje się plenić na każdym skrawku ziemi a którego ziarna wydają się czasem tkwić tak głęboko, że niemożliwy dla nas wydaje się człowiek pozbawiony choćby szczypty okrucieństwa, pomimo całej tej moralnej i intelektualnej nędzy i pustki i brzydoty nie dostrzegasz błysków - jak powiedział by może człowiek wiary - odbłysków chwały Boga - jakiejś nieogarniętej ludzkim rozumem prawdy której główne piękno opiera się na tym że jest to wszystko w pokrętny sposób właściwe i właśnie nieogarnięte, czy zawsze musisz starać się postrzegać wszystkich jak ogarnięte szaleństwem rozumu małpy biegające i walczących o pozycję w koronach "nowoczesnych" drzew i zastanych strukturach społecznych, rywalizujących o więcej bananów i samic? - być może po prostu twoje spojrzenie jest chore, ulecz swoją duszę lekarzu. Albo po prostu zalej pałę i przeleć kogoś - odzyskasz właściwy dystans, bo obecnie wypadłeś z torów i myśli ci gorzknieją - Nienawidzę pociągów - nieprawda...



https://truml.com


print