doremi


Odmieniec


Chodził ciągle zaspany, mamrotał coś pod nosem.
Zasadził herbaciane róże żeby pachniały marzeniami,
każdego dnia z mgiełką w oku rozpoczynał dzień.
 
Był kominiarzem, wybrał taki zawód  - na szczęście.
Szczęścia nie miał dlatego przymykał oczy i marzył
w pastelowych, lekkich kolorach – te lubił najbardziej.
 
Wrósł w nie tak jak w swój wypielęgnowany ogródek
 i niczego więcej od życia nie oczekiwał, mawiali – minimalista.
Przyglądał się ludziom ptakom, zwierzętom i różom.
 
Widział przewrotność, przekorę wszystkich pór roku,
kochał naturę i akceptował jej szaloność, nonszalancje.
Ludzie zdumieni byli jego życzliwością – przecież on nic nie ma…
 
Zmieniali zdanie kiedy szeroko otwierał oczy –była w nich miłość.



https://truml.com


print