Wieśniak M


jaśniej



 
dzień się zbliżał do nocy nieświadom w szarościach  padołu
tego co miało nadejść
feniks powstawał z popiołu
wieczór pochlipujący wnet żarem się rozwidnia
gdy  ptak po setletniej drzemce rozpostarł wreszcie skrzydła
drżyjcie żywioły! - wodo!
przepadnij marnie z sykiem!
wietrze! nic tu nie wskórasz
z żałosnych  trąb swych rykiem
chmuro kłębiąca gniewnie by gradem kruszyć kopie
odstąp drogi do słońca nim ducha w tobie stopię!
 
przez świat oniemiały na parnas wbity w pychę ognistą
po miejsce należne  słońcu na głowach drzew w ognisku
szybuje ponad światem w piekielnym fajerwerku
a ludzie jak ćmy ślepi w piżamach i sweterku
w płaszczach i pod krawatem służbowo i prywatnie
patrzą jakby to miały  widoki być ostatnie
nie wiedząc czy show to prawda czy tylko jakaś gra
 
ludzie
idźcie do domów
zobaczcie czym on sra
 



https://truml.com


print