24 października 2016
Brzegi chmur, niby rany
Lucyna zapala papierosa, wiatr wpada przez wybitą szybę 
i przez chwilę wydaje się, że z obfitych łanów podglądają
ją południce. Myśli, jak zdychająca suka
wracają do pieca, obok którego leży gęsie skrzydło, węglarka
pełna sadzy. Gdy cienie w domu są najdłuższe, omijają płaskość 
piersi. Chociaż nie wygląda staro, drewniana lalka na parapecie 
imituje powietrze pomarszczone przez upał — Módl się
za nami. Nic więcej. 
________________________________
z cyklu: o wychodzeniu na swoje
4 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
4 listopada 2025
sam53
3 listopada 2025
wiesiek
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
3 listopada 2025
absynt
3 listopada 2025
sam53
3 listopada 2025
Arsis