5 january 2016

Portrety bez twarzy

Dzięki ograniczonej ilości czasu, Lucyna wykorzystuje
ciało — przemyślane w każdym geście — wypieszczone
palce żółkną od tytoniu. Wśród ścian z niskim sufitem
zmysłowo traktuje rozpięty fartuch, staje się słyszalna

jak na filmie, nic nie waży. Za daleko od siebie, spogląda na dziecko
zbierając maleńkie kadry jego oczu, jednak fakt ich przywołania,
pustoszeje w niej niczym twarze z drewna, w domu matki.

Nie ma jeszcze dotyku, moja dziwna dziewczynko. Piegi rozsypane
niby rude guziki na wiejskim cmentarzu. Słowa, czyniące cuda
w swoim imieniu.


z cyklu: o wychodzeniu na swoje


alt art,  

im mniej mówię, tym bliższe stają się pragnienia..

report |

supełek.z.mgnień,  

Możliwe, że tak właśnie jest.

report |

bosonoga,  

Jest jakaś mroczna tajemnica w opowieściach z Lucyną... Czytam z zainteresowaniem i... pozdrawiam.

report |

supełek.z.mgnień,  

Jest. Chociaż nie wiem, czy odważę się na zamieszczenie całego cyklu. Również pozdrawiam.

report |

Ania Ostrowska,  

dwa "jak" w drugiej strofie być może jeszcze do przemyślenia

report |

supełek.z.mgnień,  

Być może. Mnie one nie wadzą tak bardzo, zwłaszcza, że pomiędzy nimi jest wers - przestrzeń. Ale, wiadomo, że każdy czyta inaczej. [Już nie ''czyszczę'' tekstów tak bardzo jak na początku.]

report |

Ania Ostrowska,  

yhm, ok, przestanę

report |

supełek.z.mgnień,  

Ależ nie musisz. Rozumiem Twoje czytanie/a i, pewnego rodzaju pedantyzm. Też do niego dążyłam, ale w momencie - kiedy uznałam, że być może moja droga w pisaniu jest nieco inna, odpuściłam. Co nie znaczy, że mam rację. ''Lubię'' się mylić, by po czasie ze zdziwieniem stwierdzać, że to niezła przygoda. Takie zgadzanie się ze sobą, w niezgadzaniu. (Albo na odwrót). ;) Pozdrawiam.

report |

Ania Ostrowska,  

dziękuję, że nie muszę. To nie jest kwestia 'racji" tylko odbioru; w moim odbiorze takie powtórzenia, o ile nie są zamierzonym środkiem wyrazu, zaburzają płynność, wybijają mnie z przylgnięcia do treści wiersza. Można to nazwać pedantyzmem. Doskonale rozumiem, ze ktoś może czuć inaczej, dlatego, wiedząc o tym, sądzę, że nie ma sensu Ci zaśmiecać swoim widzeniem

report |

supełek.z.mgnień,  

Nie zaśmiecasz, nigdy nawet tak nie pomyślałam. ''Publikuję'' w paru miejscach, i Twoje ''krytyczne'' komentarze, to często powiew świeżego powietrza. [Często stosuję powtórzenia. Zawsze rozmyślam nad tekstem dłużej niż na chwilę, w której powstawał. Ale to nie znaczy, że czegoś nie przegapiam, a wręcz przeciwnie. Cenię krytykę.]

report |



other poems: Niech spadnie, Terapia krzykiem, Wyczerpywanie. Z fotografii w intencji czerni i bieli, Pod wiejską latarnią, Nieprzerwany pejzaż, lub scenka rodzajowa, Portret tonalny, Żeby wracać, Nadal tracę sny, w których mnie nie ma, Poza kadrem, Przydrożne niebo, Scenografia, lub portret rodziny z czasów starości, Pojedyncze istnienie, skryte w rysach twarzy, Uderzające podobieństwo, Wyglądało to na zabawę, Świeży ślad deszczu, Chemiczna koronka, Szprosy jak krzyże, Na chwilę, i nigdy więcej, Po każdej miłosnej nocy. Odgałęzienia, Mamidło, Zbiór zmyśleń, i wiersz, który się rozpada, Sen z fusów, Nie nauczyłam się wyczuwać na dotyk, Trawy pochłaniają wszystko, Zmilczane, Oprócz ciszy po nas, Podkład pod szczapy ognia, Madonna z laurowym skrzydłem, Ze szczyptą szeptu, Komuś ucieka czarny balonik, Latawiec z łopianu, Na pograniczu nieba w tobie, Nów. Gdy odchodzimy, Koincydencje, Reintonacja, Napierśnik, Dni bez końca, noce z przeszłości, Jakby zawsze było więcej rzek, niż brzegów, Retrospekcja poklatkowa, Wszystko oprócz słów. Studium intymne, Nawet jeśli bez słów, Po-szmery, Ze współczesnych przedstawień, Wszystkie życia Anny, w oparciu o nieistnienie, Kobieta, która szkicuje. Pierwsze słowo, Stany pośrednie. Rytuały, Popielnik, I dlatego cisza, Odkłamywanie, Lęg, Rozbłyski w wirowaniu ćmy nad lampą. Reinterpretacje, Tam, gdzie topi się kocięta, Wysłyszeć, Pomiędzy powrotami, W samowidzeniu (nieobecność), Zatopiony krzew, Miniatura, Żeby odejść, Bezpowrotność, Jakby dwa liście ocierały się o siebie, spadając, Pamiątki po narodzinach, W świetle przedranka, strach na wróble wygląda jak żebrak, pod pachą niosę chleb, Brzegi chmur, niby rany, Z dnia na dzień, A jeśli tam nic nie będzie, albo będzie wszystko?, Rysy. (Nic pięknego), Komuś ucieka czarny balonik, Cienie, Płaty słów, Kruki biorą się z dźwięku, Obrysowania, Zatopole, Zrównania, Drzewa najbliższe drodze, Podwórko utwardzone orzechowymi łupinami, Uchylony popielnik, O smugach na linoleum, Resztki obrazów, Nie ubędzie słów, Pochlipywanie, zmęczone ekrany (kawałki szkła i żadnego kina), Portrety bez twarzy, Nieprzypadkowo, Zawężanie chwil, Autobusy wypluwają przechodniów, Koło popychane kijem, Kontaminacja, O tym, jak nie poznałam matki, przemijalność — czyli nie jestem panią własnych słów, ślady, nikt się w nas nie budzi (bóle fantomowe), Z ciał zwierząt wyrastają kwiaty (gruntowanie płótna), Grudniowe nieba w ciągłym milczeniu. Portrety, Kolor zaschniętej śliny. Ożywianie., Uczę się chować w wiązce siana, bawić w dom, Pamiętam słowa, chociaż zapomniałam dźwięki głosów, Potrzeba wiary, Rozgnieżdżenie, Zawodzenie, Usłyszeć, że się jest, Zanim słowa. Obrazobranie, Przedproże, świat aż zwidniał, Jakby szemrało sitowie. Pobłyski, mimo braku miejsca, później wskoczę do wody by przybliżyć to miejsce, Martwa ziemia w reklamówce, Z bliska i tak gorączkowo (anatomia), nieskończoność. przed telewizorem, Mokre trawy poją ziemię, włóczkowe serce, a wiesz, że rzepy we włosach mogą udawać koronę?, Poza tą chwilą, wyraźne przywidzenia zaledwie przykuwają uwagę, m.in.,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1