gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 february 2012

Zbieraj mnie

Wrzącymi palcami, językiem -
szorstko,
jakbyś długo nie miał nic w ustach.

Chcę rozpłynąć się, dźwięcząc,
uniesiona westchnieniem wirować.

Śpiewaj mnie, kołysz, poplątaj -
tak lubię
ciebie słuchać:
w rozgałęzieniu nocy i dnia,
w miękkiej dolinie mgły
i gdy lecimy do góry,

a potem zasiej maczkiem,
póki leciutko nie opadnie
światło,
którym za nas oddycham.

.


number of comments: 30 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 june 2012

Baba Jana

Narwę bzu pełen kosz -
sprzedam serce swe za
grosz.

Kto by tam chciał półwieczną pompę ssąco-
-tłoczącą? Ani tym ogrzać, ani pospawać.
Teraz tylko zajmuje miejsce, jak ten stary
ładowacz z Humpolca, który po kupieniu,
ze szczęścia, łzy wycisnął , prawie równe tamtym,
gdy urodziło się nasze pierwsze
dziecko.

Ani tym opryskać słodyszka w rzepaku,
drobiu nie nakarmić, świeżych ryb nie nałowić.

Trzepoce się jak sroka po drzewach,
krzakach - cudze gniazda przepatruje.
Lata z tą miotłą i lata.

Bzy rozsypię pod stopami,
niech pocierpią jak my sami;
biedne, dzikie bzy.

.


number of comments: 30 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 may 2011

Asenizacja

skupmy się na przykład na nerkach
jak muszą dzielnie pracować żeby krew
była jasna i czysta w niebieskich żyłach
i na pęcherzu o gładkich ścianach i na jelitach

skupmy się na wnętrzu organizmu żywego
o 5.13 kiedy budzimy się do kolejnego dnia
wchodzimy do toalety oddając produkty uboczne

moja muszla klozetowa ma półkę gdzie widać
i treść i formę - barwę jednolitą a teraz będzie
rzecz o szambie choć mamy wiek XXI i mieszkamy
w sercu skanalizowanej Europy

można być za daleko od zbiorczej nitki więc trzeba
unieść betonową pokrywę i spójrzmy i naocznie
doświadczajmy przysłów o gównie i oliwie

jeszcze tylko ocenić poziom zamówić beczkę
- na miejscu płaci się rachunek

.


number of comments: 30 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 july 2011

Migdały

Wiele mi dałeś, Panie -
i jeszcze niepokój; dałeś pory roku.
Uzbroiłeś w cierpliwość, abym umiała
żyć, nawet kilka razy.

Dostałam rozum kobiecy, piersi,
brzuch pełen dobrej ziemi i duszę
skaczącą we mnie jak kangur.

Serce mi dałeś przestrzenne,
które bić mogło
nawet między nutami.


Za wszystko dziękuję ci, Panie -
a za te,
no wiesz, gorzko-słone, słodkie,
no te - kiełkujące pod
powiekami,

najbardziej.


.


number of comments: 30 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 may 2013

Wizyta pod kloszem

Tutaj nie ma przypadku -
jesteśmy umówieni.
Zakładam żakiet, zapinam pasy.
Tak pewnie prowadzisz, synu,
jedną ręką,
nutą nonszalancji.
To coś znaczy, że tata usiadł
za tobą.

Mówisz - spoko, znam kod do bramy.

Twoja Marta, królewna, wychodzi
spod pióra:
w obcisłej granatowej sukience,
z tą złotą ozdobą,
upięty dobierany warkocz,
pszeniczny kłos.
Taka dzisiaj (po)ważna, skupiona.
Niby krew z krwi (matka ma oczy kosa)
a z żebra,
skóra zdjęta z ojca.

Nigdy nie myl jej z Barbie.


.


number of comments: 29 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 february 2012

Akt z wilgą

Bez powodu pogładzić po włosach.
Tę jedyną dłoń wziąć w swoje
ręce i przytulić do policzka.

Potem stanąć przy oknie
i słyszeć noc - za sobą widząc jego
odbicie.


Akt z wilgą

Bez powodu pogładzić po włosach.
Tę jedyną dłoń wziąć w ręce
i przytulić do policzka.

Potem stanąć przy oknie
i słyszeć noc - za sobą widząc
odbicie.

.


number of comments: 29 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 december 2012

Napalm

Prześladują mnie żywe obrazy zabitych
i cierpiących, widok ciał, egzekucji, rannych dzieci*
 
13 grudnia 2012 roku o godzinie trzynastej z minutami
zagotowały się kartofle; srebrzyste wieko podskakując,
wypuszcza nadmiar pary, jak zeszłowieczna lokomotywa
i zaraz przenosimy się na pustynię; i co tam widać?
 
Dramatyczną scenę, która swego czasu wstrząsnęła
sumieniami świata: sudańskie dziecko (sama skóra i kości)
za plecami sęp, czekający na tłusty kąsek. Ot, migawka.
 
Czego nie widzimy to człowiek za obiektywem – podobno
przegonił tego zwiastuna śmierci, podobno usiadł później
pod drzewem i długo podobno płakał, modląc się do Boga
podobno myślał o swojej córeczce.
 
Idziemy dalej, do następnego obrazu: Trang Bang (pod-
skakuje pokrywka) – wietnamska wioska w tle, zniszczona
przez napalm. Grupa dzieci uciekających szosą w przyszłość
- pośród nich naga dziewczynka – ten ból na twarzy nie do
przeżycia, jakby chciała wyskoczyć w biegu
z poparzonej skóry.
 
A gdyby tak podpalić szyny i choćby przez moment widzieć
pędzący pociąg? Ach, gdyby tak zobaczyć jak znika w innej
rzeczywistości, w nieznanym wymiarze.
 
Gdyby się nie przyznać, że stale chodzi za mną człowiek,
na którym powieszono psy. Gdyby się nie przyznawać,
nie pisać, nie czuć tego, nie widzieć nic po -
za garnkiem.
 
 
 
*Kevin Carter
 
 
.


number of comments: 28 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 may 2011

Gęsi

te złote ciała dwa dni czekały na werandzie
aż wziąć je do kuchni i dokładnie rozebrać
miejsce na blacie musi być czyste i nóż
ostry by spełnił zadanie do tego deska
i mała siekierka już ja wiem do czego

więc najpierw ta mniejsza co ma skórę w kratkę
cienką jak pergamin i toczone piersi wzdłuż
mostka przecinam żeby wyjąć filet i drugi
potem nogi u nasady pleców zwichnąć w biodrach
oba skrzydła odjąć i złamać zostaje korpus

rąbany siekierką w niedługich odcinkach
z drugą jest tak samo tylko więcej tłuszczu
to co się nadaje do stopienia w smalec
obok góra mięsa którą składam w porcje

a jeszcze niedawno widziałam na stawie
kąpały się z rozkoszą godną białych łabędzi
nie jestem oprawcą nie mam złych zamiarów
boli mnie głowa i mam po łokcie ubabrane
łapy wycieram i zakrwawione miejsca

.


number of comments: 28 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 july 2016

Po deszczu

Tak już nikogo nie kochać do zwariowania tak za nikim nie tęsknić w zapamiętaniu tak niczemu się nie dziwić żadnej roślinie żadnemu zwierzęciu żadnemu człowiekowi żadnemu kamieniowi nie wołać hej kamieniu żadnej wodzie żadnemu przedmiotowi wierszom żadnym słowom tak się nie kłaniać nie pragnąć niczego co w zasięgu wzroku tak wpatrywać się w niebo nocą tak słuchać wiatru nocą tak w okno o księżycu tak witać brzask a potem jeszcze na trochę zasnąć tak lekko się budzić wychodzić i wracać


.


number of comments: 28 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 july 2013

Pier taką dolę

Kiedy się wku, wtedy w chu
przezywam życie,
bo życie należy przezywać
za wszy:
od nieudanych akacji,
od rana do wieczora,
odtąd - dokąd?

Oddawaj młodość! - krzyczę
do życia - ty skarbonko, ty!
Zwracaj - wołam - zęby,
dzieju, zgryzusie.
Stracone twarze ludziom prawym.
Lewym - buty.

Odkręcaj piekło na torach, Belzebu.
Nie wpuszczaj w kanał, kanalizo.

A ono zabiera mi oddech, światełko,
oblewa potem. Przezywam was,

letnie burze,
te złośliwe żniwiarki.
Ciskam gromy, jasne cholery.
Ty filozofio z łaski wiatru!
Ty, ty!
My i nasze e-mocje, e-noce,
e-rupcje,

eee - róbta co chceta, ale wreszcie
pokaż światu miejsce ciała
mistrza Ju!


.


number of comments: 28 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 july 2013

Skrzydlate mrówki

Pestkując owoce myślałam
o cmentarzu
i o tym, że się ubabrałam
jak Rewolucja Kulturalna
w Chinach -
takie malutkie te dzikie wiśnie
chyba za karę.

Rój pestek rośnie w oczach.

Pocieszam siebie: nie idziesz
na łatwiznę
i myję najmniejsze słoiki
przy czym
zastaje mnie północ.

Z rana obchodzę ogród:
tu bukszpan
obok jałowiec płożący, duży
polny kamień

na polu dochodzi rzepak, powoli
dojrzewa pszenica -

tam wszędzie jest jakiś pies pogrzebany.
Może to pies przechodni?

Po mrówkach już ani śladu


.


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 may 2011

Trzynastego

rodziła ze mną taka czarna
z Kościuszki
moje pierwsze jej trzynaste

chętnie brała ode mnie
słoiki z rosołem

nie chciała karmić małego
(wyglądał jak pisklę ptaka)
darła mordę że nie ma mleka

gdy wychodziła sama dałam jej
kompot z truskawek

więcej miała dostać z Francji

.


number of comments: 27 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 july 2011

O lecie deszczowym albo o niczym

Może myślicie, że jakiś rys biograficzny, a w życiu!
Jeżeli o mnie chodzi, może być nawet o niczym -
dajmy na to o renklodach zielonych, które dojrzewają;
właśnie - chcesz posmakować? bardzo duże, mięsiste.
Nie, nie odchodzą od pestki, chociaż to ważne, aby
odchodziły, bo gdyby - to wtedy można z nich robić
dżemy lub nawet powidła: tyle w nich słodyczy.

O czym by tu jeszcze... hmm... może o żniwach,
że zapowiadały się niezłe, bo grube pszenice,
ale jak będzie tak dalej lać, to wypłucze z nich
gluten i cena - cena zleci na łeb na szyję, a jak, nie daj
Bóg, porośnie w kłosach, wtedy tylko na paszę,
no i rzepak, który dostał w kość przez tę cholernie
długą zimę i teraz czekaj - wypatruj tatka słonecznego
latka, żeby wymłócić, bo już od sierpnia przychodzi
czas na poplony i siewy ozimin.

Ach! przecież papierówki: no cóż, tyle ich już spadło
i same psiarki; to co, że ekologiczne - każde z robaczkiem;
jakby się człowiek zebrał i zawziął, można by zrobić
marmoladę złotą jak miód, jak wtedy, gdy były dzieciaki,
a teraz? ee tam... niech gęsi zeżrą i osy się napasą.

.


number of comments: 27 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 january 2012

I muchy w nosie

Jak na dłoni widać, że niełatwo iść
ludziom skrępowanym grubą warstwą ubrań;
spowalnia temperatura bliska zeru.

Czy my jesteśmy duże muchy (tym szybsze
w reakcji, im cieplej)? I bynajmniej nie chodzi tu
wyłącznie o fizyczne podobieństwo, które, zgoda,
może budzić kontrowersje lub sprzeciw,
ale o mentalność owadów lecących przed siebie,
szukających źródeł pokarmu, czy osobników
gotowych do jedności w przelotnym akcie.

Och, jak mnie nudzą mgły na polach,
śnieżne łachy na drzewach drażnią.
Z łuku bioder wypuszczona strzała - bez echa,
bo dalej brak zasięgu;

pragnienia, które ogranicza przyroda,
osobisty pejzaż, cykliczność zmiennych pór,
gnuśne trwanie w zakamarku oka.

.


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 april 2012

Monopol

Panie, czy mamy uderzyć mieczem?

Anioły w dżinsowych kurtkach
i cherubiny w czapkach z daszkami.
W kolejce Piotry, Tomasze
z innymi Apostołami.
 
Jeszcze pół litra, dwie zgrzewki
i wina bułgarskie, bo tanie.
 
A Chrystus Drogą Krzyżową
od stacji do stacji -
noga za nogą, noga za nogą
musi dojść na Golgotę,
zapłacić kartą.
 
Wszystko będzie ok -
ma debetową.
 
.
 
 


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 june 2013

Batumi

Nie klikam w „To lubię”
nie strzępię języka – ja tutaj żydzę
w myśl przysłowia: kochajmy się..
 
Kiedy  przynosi morze kopru
na biały stolik, wtedy odpływam

Ktoś mi odwraca rzeczne kleksy,
pod nos podsuwa Piękne Istoty.
Coś tu nie pasi, że świerszcz
to konik,
i dziwnie tak czytać: Creatures.

Koper odmierzam po trzy garście,
po cichu
kładąc się w brzuchu mężczyzny
i mruczę na pomysł
wody z ogniem,
jakby to było synchronicznie -
 
a tu mi oddech złóż
na karku,
niech będę uspokojona.

Nie tak wysoko jak na łące
i nie uciskiem o podgardle,

niżej trochę,
jakbyś chciał obierać
pomarańcze.

Niżej -
pod żebra,
potem tnij na wylot
do cna -
sokiem po palcach
. . . . . . . . . . . . . .
 
Więcej już kopru mi nie przynoś.
Chcesz?

Zaparzę nam herbaty
 
 
.


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 june 2012

Jaszczurki na śniegu

Pasterz owiec pocałowal mnie na powitanie
w usta, a przedtem darowałam jemu obraz,
który nadal wisi u mnie w korytarzu. Przysłał

sługę do odgarniania śniegu - miał różowe
od mrozu policzki i szczęście w uśmiechu;
wtedy stanęłam opodal, patrząc z bliska,
jak na wzniesieniach bawią się trzy jaszczurki.

Nic nie musiałam robić, czując absolutnie
magicznie, że czyny mogą być wrogiem
myślenia, że co się zdarzy później
już jest krojone i szyte,
jak sny pod wymiar człowieka:
te wszystkie poszewki, powłoki,
prześcieradła.

Nad ranem siły, które już tylko drzemią,
to amulety chroniące mnie od "złego oka".

.


number of comments: 26 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 october 2011

A konie w nas idą

wtedy ciągnęliśmy mały wóz piaszczystą starą drogą
byliśmy zdecydowani a naszym stopom obutym
w ognistą młodość i siłę niestraszne były zimy zawiane
i płonące spocone lata niestraszne wojny cudze powodzie
wichry susze śmierć która nie tknęła nikogo z bliskich
swoją chromą lodowatą kosą

więc może tam należało zadawać pytania o sens
pytania czy właśnie wtedy w tej drodze za którą wiadukt
prowadził do reszty świata będziemy właściwie?
ale nie! otóż nie! bo chodziło o wybór proszę ciebie
o ten moment założenia wędzidła o zwózkę siana

chodź ze mną mój koniu będziemy w milczeniu iść
nie po to wyruszyłem w drogę żeby z niej zawracać
nie po to idę w zaprzęgu by w drugą stronę szarpać
ale tego nie można zrozumieć ot tak obligatoryjnie od uzdy
proces pojmowania bywa zaskakujący nas i uciążliwy

to wychodzenie z lęku wychodzenie z przepaści
spod ściany deszczu tego niewłaściwego miejsca
które jednak nie mogło być żadnym innym miejscem
a tutaj to nie jakaś przystań tylko stajnia stajenka

mój miły już wieczór się zbliża spójrz na ten mrok
za oknem jutro niestrudzony dzień jutro od nowa
nasza leśna i kręta

.


number of comments: 26 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 june 2011

Podpiąć się myśli odłożyć i zasnąć

Wieczorem jak ryba leżąca na brzegu; odpinam
nogi, a głowę odkładam na stolik - tuż obok
okulary i fenickie lustro. Ręce? Wyrzucam

za horyzont bioder - daleko od brzucha.

Jeszcze mi tylko nadaj sen spokojny,
co by tak czy owak doczekać tam któregoś
jutra.

Przecież porzeczki do rwania. Tak.
Delikatne, czerwone grona, to być -

może najistotniejszy z powodów
życia.

.


number of comments: 26 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 march 2012

Furkot

Wczoraj zleciał do mnie (nie)
Anioł w szarym
płaszczu do ziemi.
Błysnął złotym zębem
ale to drwina, prawda?

Wtedy skończył się najdłuższy
dzień w życiu.
Dalej w noc (nos) na kwintę.
Esencję diabli wzięli.

Wodo, wodo - powoleńku.

Strzepnęłam panu, proszę pana
pajączka z kołnierza.
O, tutaj chodzi - maluśki,
oj, maluśki.

Anioł błysnął zębem.

.


number of comments: 26 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 august 2011

A to ci prezent

Ktoś kiedyś dawał mi Kraków,
a ja nie wzięłam Krakowa;
na Brackiej gołębi z dachów.
W złotej dorożce - bez głowy
nie umiem zmieścić Krakowa.

Nie wzięłam grodu, bo nie chcę
myśli zaprzątać nim sobie.
I co mi po starym mieście,
co po królewskim Krakowie
i po gołębiach nad głową?

A swoją drogą, to śmieszne,
że komuś można dać miasto;
i później gdzie go umieścić?
W moim ogrodzie za ciasno
na Kraków - choćby i własny.

.


number of comments: 25 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 september 2011

Wiersz napisać

to podjąć decyzję by w końcu zdjąć te szafki w kuchni
pochować naczynia zmyć tłuste plamy ze ścian z sufitu
równo położyć świeżą warstwę białej farby emulsyjnej

później znów można poustawiać na właściwe miejsca
pojemnik na chleb deskę do krojenia mikrofalówkę
srebrny kubek z dużym uchem fajansowe pojemniki

moi spodziewani goście  zawsze sami się obsługują

.


number of comments: 25 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 july 2011

Leniwe pierogi

*
Gdybym miała płetwę ogonową,
nie musiałabym zakładać kapci.

*
Kiedy nie śpię, jakoś chodzę.
Kiedy śpię, też nie śpię, ale
inaczej.

*
Ostatnio piję kawę mieloną.
Przedtem też piłam, ale nie
mieliłam.

*
Dzisiejsze gazety serwują
i odbija się echem.

*
Mam dużo wspólnego z leniwymi
pierogami, a nóż, widelec i one.

*
W tym roku znowu wczasy pod
gruszą - własną na szczęście
niestety.

*
Mój syn zaręczył na Śnieżce -
Królewna przyjęła.

*
Jezu, jak mnie już nuży to pisanie,
a jak Ciebie musi nużyć to wiszenie.

.


number of comments: 25 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 december 2011

Poszycie

miałam małą scysję o szarej godzinie przeszłego
poranka przemawiała ciałem nie znoszącym sprzeciwu
zaczęłam kurczyć się do rozmiaru dziecka
bo tak to już jest moi drodzy krzyk ptaka spłoszy zrani
cierpiącego głusi go nie słyszą ich ratunek w uszach
szlachetne zdrowie nikt się nie dowie ile mnie kosztuje
milczenie

sprawa poszła o przestrzeń i zbyt gęste powietrze
w małej kuchni zabrakło miejsca dla nas obu
więc poszłam

zjeżona do siebie czytać poematy tudzież pomniejsze
formy twórczości lirycznej kwiląc w duchu odchodziłam
w innej barwy świat ciche ściany ciche firanki cichuteńkie
biurko na nim prawdziwa dynia która nigdy nie przeistoczy się
w złotą karocę
patrzcie ją panna z mokrą głową królewna za dychę

i widziałam wieżę wysoką czarnego rycerza na wieży
za płotem lasy szerokie w lasach wąwozy trakty wądoły
dalej rzeka myśli płynęła do kogo czego? komu co?
powiedzieć że tak to już jest gdy ludzie zmieniają się
w paprocie

później złożyłam broń obosieczną schowałam igły
przyjmując skruszone uściski jakby mi podano skrzydła
mogłam bez przeszkód pichcić w kuchni tańczyć i wykładać
na stół jabłka
orzechy i pomarańcze
trochę mchu pod obrus
sianko
.


number of comments: 25 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 september 2013

Niewidomy

Nie musiał zamykać oczu,
z pasją grając na skrzypkach.
Mówili na niego Frock.
Miał duże ręce
mój ojciec chrzestny -
Myszk Franciszek.


.


number of comments: 24 | rating: 16 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 july 2013

Kompozycja

Miało być tak pięknie, nie? Cudownie i wogóle:
u la la!

Tak, mówię, bo tak się kiedyś odpowiadało
na 'czy nie?'
Ale to wszystko takie zmienne.
Ale to wszystko takie płynne

Mieliśmy wyszykować sobie gniazdko, znieść
jajko, wysiedzieć młode. Mieliśmy, nie?

Więc jej powiadam, że widocznie nie.

Calineczka z Krainy Czarów właśnie siedzi
ze mną w ogrodzie. Schudła już cztery gramy,
co naprawdę widać. Teraz

przepatruje garaże, kurniki, altanki, stancje -
szuka miejsca,
zraniona o kant stłuczonego jutra.

Wie kto zawinił, tak? Bredzę coś
o sobie, w końcu
stawiam z głupia frant na gałęzi sosny,
którą kiedyś posadziłam, gdy już nie było
co robić.

Jest taka śliczna.


.


number of comments: 24 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 july 2011

Instrumentarium

Pan, miły panie - z pana Maestro,
bo grasz na skrzypcach i saksofonie.
Pan, drogi panie, jesteś orkiestrą
i dyrygentem z tym piórkiem w dłoni.

Z pana harmonii czułym kobietom
robi się ciepło między nutami,
dlatego kocham pana; niestety,
nie z wiolonczelą, a z gęślikami.

.


number of comments: 24 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 september 2011

Ach, te czasy

Bo to jest tak, stokrotko:
w którą by stronę iść,
nie ominiesz czasu.

Mały ptaszku -
możesz zawracać lub lecieć
skosem; tylko wydłużasz drogę
ścinając kilka zakrętów więcej.

Masz swoją wiosnę, lato i jesień,
kwiatku - w której więdniesz,
gdy nam zieleń w głowach;  stopy
zagrzebane w ciepłym piasku.

A motyl?
Jest królem swoich dni, zanim zaśnie.
A liść?
O, liść jest z jeszcze innej bajki.

.


number of comments: 24 | rating: 17 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 june 2012

Skarby

Płoszyliśmy koty i sroki
czające się na młode kosy
w gnieździe zbudowanym
w gęstwinie forsycji,
machając ręką na dochodzące
czereśnie.

Od lat nie ruszamy gromady chrustu
akurat przy wjeździe,
pomimo, że poprzerastał
dzikim bzem i pokrzywą -
z uwagi na małe, kolczaste piłki,
które pewnego dnia wytaczają się
na drogę.

Bocianie gniazdo z roku
na rok rośnie coraz wyżej i wyżej,
a ja się zastanawiam,
jak mogło do tego dojść,
że w naszym domu jest tak dużo
pustego miejsca, pełnego
dziecięcej ciszy.

.


number of comments: 24 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 december 2011

Szczęścia w nieszczęściu

jak zwykle o tej porze
dzień się budzi w kolorze
będzie trochę hałasu północą

my będziemy ci sami
jakby ciut niedospani
w kalendarzu cyferki przeskoczą

i tygodnie pobiegną
nam wspomnienia wybledną
oczy inne obrazy zobaczą

niby wszystko tak samo
kłaść się nocą wstać rano
wskazówkami zegary zahaczą

popłyniemy bezwolni
rzeką dat nieudolni
a mielizny nam błędy wybaczą

pogodzeni z przeszłością
przy nadziei z radością
że się dni jeszcze trochę ślimaczą

najlepszego kochani
nieszczęściami zrypani
niech nam kury fortuny wygdaczą!

.


number of comments: 24 | rating: 0 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Po deszczu, Osobna, ***, Ziemnia, Białopióra, ***, Kobieta w czerwonych koralach śni swój koszmar, Pod jabłonią, Wiara, Jeż w rękawiczkach, Ład, Ziarno, ***, Dym, ***, Przełam, Szyfr na pamięć, ***, Muszle, ***, Scena rodzaju, Pinezka, Leśne echo, Przedwiośnienie, Chrzanienie, Podmuch, Rzeźbiona komoda, Introligatornia, Wirus, Kot faszerowany, Kot na taborecie, Kupowanie róży, Kołysanka dla elfa, Fuga, Sytość, Niewidomy, Łapiąc rybę robi się ustami, Klucze, Macki, Jaskinja, Piórko na szkle, Calineczka jeździ z pękniętą przednią szybą, Antrakt, Pier taką dolę, Polityka, Pejzaż nadmorski, Scena przed sklepem, Solary, Blanszowanie, Odrzwia, Pustki, Pliszka siwa, Murowane falochrony, Calineczka trzyma wagę, Skrzydlate mrówki, Kompozycja, Jaskółki szczekają na człowieka, Konkrecja, Nigdy nie podążaj za mrówką, Kurki w deszczu, Batumi, Świetnieje, Stare Widmo, Mała planeta z jednym drzewem, którego nie ma, Programy, Dwa końce, Poredlne, Wiater, Galapagos, Szafowanie, Ślady, Wizyta pod kloszem, Radość, Odsiebność, Rozładunek, Hej, kolęda!, Napalm, Najlepsza mnie wersja, Demonografia, Czarny kapelusz, Piaski, Uroczysko, Seans wieczorny, Oddaleni, Oswajanie przydrożnych kamieni, Zaocznie, Dżem wiśniowy, Takie nic, Deszcz, Miła, Baba Jana, Zgubiłam tam serce, Tamizo, Terytoria, Ptaszek, Nie będzie granic, Jeziorna, UTW, Szuńdy, Z głupia frant, Starocie, Ziemianin w ziemiance, Jaszczurki na śniegu, Skarby, Obszar istnienia, Anioł ubezpieczeniowy, Gorzkie truskawki, Antycypacja, Gdy drzewo nie ginie tylko traci liście, W kąpieli, Schodzenie ze sceny, Pozorność, Znaczenie, Dreszcze, Wypisywanie, Rodność, Monopol, Średnice, Niepewności, Znicze z piasku, Furkot, Oziminy, Interpretacja, Krótkie włosy, Oczy, Sok z granatów, Rodzisz się z piany Afrodytko, Zamawianie, Tratwa, Piszę, Fomo* viator, Emigracja, Podsłuchanie, Akt z wilgą, Scena z gołębiarzem, Pejzaż zimowy, Miłość, Trzcina, Zbieraj mnie, Przejście, Wiatr, Urodziny, Od pierwszej kawy, Forma, I muchy w nosie, Brukowiec, Huśtawka, Echolalia, Fajerwerki, Noc Sylwestrowa, Szczęścia w nieszczęściu,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1