gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 october 2011

Świat protestuje

Świat jest dostatnio urządzony, a jednak protest.
Sprzeciw wynika z natury korzeni, z racji stanu liści.
Cykliczność pór roku. Zmiana temperatur w rejonach,
więc te, które jeszcze się trzymają jako tako i te, które
odpadły: jedne już wirują, inne zmieniają kolory.
Nie bez przyczyny i z wiadomym skutkiem.

Duma. Żal wynikły z drewnianego uporu konarów;
z bogactwa rozłożonego nierówno. Kora wokół pnia pełna
pokornego względu na dobro (poddana dystrybucji?).

Wszystko co widać i co się czuje. W drżeniu traw.
Spowite mgłą i wychodzące z mgły. Zewnętrzna wilgoć.
Suchość od środka pomimo pragnień, by zachować
status quo. Do cna nie zamienić się w próchno.

Czujesz, co chcę powiedzieć? A może gadam na próżno?
Przecież nie ja jestem drzewem. Mam krew płynącą
w żyłach i ręce, które czasami buntują się przed zimą.
Wiatr gwiżdże na całość. Przed siebie gna chmury.

.


number of comments: 20 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 january 2014

Kot na taborecie

Robi ustami jak ryba wyciągnięta
z wody,
ale czy kot ma usta?  Widzę

małe ostre kły, a słodkie oczy
zapadają się. Kot ma rzęsy!
Bez tlenu usta
ryby, kota wyrzuconego na brzeg.

Boję się,
ponieważ kiedyś człowiek z resztą
oddechu trzymał się mojej ręki.

Dotknij, jak wali mi serce!

Jego maleńkość;  język - różowe
skrzela.
Jego puszystość w gorączce.


.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 august 2013

Jaskinja

Hej, hej! - dzień dobry!
Proszę wszystkich o uwagę:
- chodzimy zgodnie ze wskazówkami
zegara, jak średniowieczni mnisi.
W tym czasie kontemplujemy. Myślę,

że wystarczą trzy okrążenia.
A teraz wchodzimy do sanktuarium
wydrążonego w skale.
Nic nie widać?
Jakie to proste: ciemność
jest warunkiem pojawienia się
światła.

Zamykamy oczy. Jesteśmy
skała. Jesteśmy wyrzeźbieni.
Do nas się wchodzi zawsze od wschodu.
Otwieramy oczy. Wierzymy
w iskrę
stworzoną w wodach Kosmosu.

Idziemy dalej


.


number of comments: 19 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 june 2016

Osobna

Cześć, różo, moja ty piękna!
Czyżby to cienie pod oczami?
Czy chodzisz nocą, gdy śpię, zmieniając
suknię na czarną?
I kto? I co? Nie wiem...
Do kogo mówisz najcichszym z głosów,
do swojej garstki?
Wczoraj opowiedziałam o tobie córce -
nie za dużo: że ocalałaś po zimie,
ale mało było nadziei,
że wielkokwiatowa znaczy również
wysoka,
i że nie wrośniesz w drzewo.
O czym myślała, wracając, ale
miała plan,
żeby obciąć dolne gałęzie daglezji
- wtedy krzyknęłam! Słyszałaś?


.


number of comments: 19 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 may 2011

W południe

u mnie jak zwykle w porządku gdyby ktoś pytał
trochę naigrawałam się ze śmierci byłam wręcz ironiczna
a ona przyjechała w samo południe i widziałam łzy
w jej oczach żal i czułość  że coś nagle się kończy

wymieniamy poglądy o człowieczych dzieciach płomieniach
świtu po których musimy się wspinać niby po krętych
schodkach do nieba ( nigdy nie wątp - każdemu się należy)

bo przecież tak czy owak żyjemy najlepiej jak można
nie wspominamy imienia boskiego że to prawie daremne

.


number of comments: 19 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 january 2012

Brukowiec

Uwaga! nadaje. To pierwszy donosiciel.
Johnny Depp rzuca matkę
swoich dzieci. No wiecie co?
Ponoć zakochał się w jakiejś młodej.
Teraz bliscy cierpią, tylko Johnny
ma szansę na szczęście.
Och, Johnny, piękny Johnny -
świat sika na afgańskie trupy,
ludzie się nie szczypią, ale żrą w reklamie,
by nie dać dupy,
a ty, tak bez krępacji, po tylu latach
- pyk! i rzucasz?
Natomiast u nas pewien pan wyjął i włożył
sobie w usta prywatną lufę, za co ubrali go
w kaftanik;
teraz niechże się buja ofiara złodzieja
marnych dwóch kółek i czterech kołpaków,
razem z gołą Bożenką z Bydgoszczy, która
chce się z pewnym Waldkiem pobujać
w prężnym fotelu polskiej
demokracji

.


number of comments: 19 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 september 2011

Porno

lubię mieć siano w głowie
wiatr pod spódnicą
wieczorem wypluwam gwiazdę

.


number of comments: 19 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 august 2011

Zawieszona

Kiedy przestaje stąpać po ziemi, trudniej schylić się,
by cokolwiek podnieść. Brak oparcia może czynić
chwiejnym: nic się nie waży, więc byle podmuch,
byle kichnięcie wytrąca z równowagi i na przykład
kapeć spada z nogi.

Z jednym wygląda co najmniej pociesznie, no i niełatwo
oddać płyny fizjologiczne, albowiem one też wiszą -
te wszystkie łzy, ślina, której nie sposób się pozbyć.
Dopiero przepełniony pęcherz może ściągnąć: wtedy
idzie, ale całkiem bez głowy. Dobrze, gdy nie ma majtek,
siadając na sedesie.

O, tak - majtki na tyłku w tym wypadku i byłby problem.

.


number of comments: 19 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 july 2011

Sabinki*

Wczoraj w godzinach późnowieczornych
zauważyłam, że jest nas dużo więcej;
mnożymy się i dzielimy, i nie wiem po co.

Gabrysiu, czy mogłabyś łaskawie - heh...
Ależ proszę cię Gabi, bardzo mi przyjemnie.
Gapciu, dziękuję, że znowu jesteś.
Jeszcze dobrze się zastanów, Gabrielo.

Odkąd sięgam pamięcią nie utożsamiałam siebie
z imieniem, a silne przekonanie, że już kiedyś
byłam: po prostu  ja  - jest tak samo żywe
jak w dzieciństwie.

Ile mnie jest (hmm) w loginie ?



*Marcel Aymé

.


number of comments: 19 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 may 2011

Pesymistycznie

duszy mojej ciemno więc jak tu się nie bać
serce zdradliwe nie słucha już wcale
oczy moje widzą ale widzą mało
tyle tylko ile zagarnąć są zdatne
bez krwi ręce z zimna kostniejące palce
drętwy chód i sztywne kolana pogardą

oczy moje widzą ale widzą mało
serce zdradliwe nie słucha już wcale
w tej podróży jestem lecz nie ścignę czasu
drętwy chód i sztywne kolana pogardą

choćby płaszcz i dopiąć na ostatni guzik
chłód przenika ciało staje krew na oślep
duszy mojej ciemno więc jak tu się nie bać
kiedy w tej podróży wiem nie ścignę czasu
bez krwi ręce z zimna kostniejące palce
nie ogrzeje duszy w sztywnych choćby jasne

na koniec pozbiera ze ścian wszystkie cienie
i z okien uderzy ciężarem na plecy
oczy moje widzą ale widzą mało
tyle tylko ile zagarnąć są zdatne

duszy mojej ciemno jak uwierzyć w światło
kiedy słońce daje zawsze raz ostatni
język czasu milczy gardło sznur zaciska
słowa echem stoją  nieme usta krzykiem

.


number of comments: 19 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 august 2011

A to ci bajka

W tym świecie zawsze musi być jakiś morał, ale to na końcu.
W międzyczasie bywa opowieść lepsza czy gorsza, gdzie miłość
przeplata się, a smoka należy bezwzględnie zgładzić.

Przewija się jakiś królewicz, jakaś Baba Jaga. W lesie możemy
zginąć, gdy nie ma okruszków chleba w kieszeni (dla ptaków).
Słowiczki z litego złota - śpiewają;

Księżniczka z nudów postanawia całować zgnojonego świniarka.
Królowa, gdy chce, jest dobra lub zła, więc król chodzi piechotą
na wojnę.

Później niektórzy piją wino stołowe z Lidla za 6.99 PLN.

.


number of comments: 19 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 june 2012

Z głupia frant

Wstajemy prawie jednocześnie,
jakby przez lata nasze nocne różnice
miały wspólny budzik przez korytarz

do kuchni. Tego nigdy się nie wie naprzód,
kto będzie parzyć kawę; i bez siebie mogli-
byśmy wcale nie jadać śniadań. Bo to jest

z nami tak, że kto widzi pustą michę kotów,
ten sypie. Czasami wyglądamy przez okna,
uzupełniając nasze pola przywidzeń. Odkąd

noszę wodę w łokciu, boję się, że mogę
nie zdążyć spełnić marzenie, żeby się
rozchichotać z nim, paląc marychę.

.


number of comments: 19 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 may 2011

Menu

kilogram kolanek kilogram kapusty
kiszonej dwie garście suszonych
borowików i warzywa siekane w kostkę

taka ortopedyczna kwaśnica gotowana
z wątpliwej jakości kręgosłupem moralnym

nie wiem co jutro wymyślę przecież nie
włożę erotyki w piersi pulardy w panierce
francuskiej

.


number of comments: 19 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 may 2012

Anioł ubezpieczeniowy

Niedawno w Australii umarł człowiek,
którego wcześniej nazwano: Anioł z klifu Gap,
a który jeszcze wcześniej
robił to co lubił i odwrotnie,
za co kupił sobie dom nad oceanem
z horyzontem na brzeg wysoki,
który wybierali ludzie
zdecydowani stanąć nad urwiskiem;
zrobić jeden krok w jednym podmuchu.

Jakże piękny i straszny musiał być widok
wściekłych fal uderzających o skały;
jaki szum i huk ogłuszający myśli,
gdy zjawiał się on - facet od ubezpieczeń,
wówczas już tylko na życie,
z tym prostym pytaniem: w czym mogę pomóc?

Każda noc może się stać przepaścią,
każdy dobry agent - Aniołem.
Wtedy wystarczy przywitać się, podając rękę,
wypić herbatę,
później opowiedzieć o ranku mądrzejszym
od wieczora,
żeby jeszcze później móc nie odejść
z niczyim już, zerwanym przez wiatr,
pustym kapeluszem.

.


number of comments: 19 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 july 2013

Konkrecja

Zerwiemy wszystkie
porzeczki tego świata, przerobimy
warzywa w coś zjadliwego.
Powieki nam opadną
i wtedy polecimy w przyszłość -

nasza kapsuła jest
niezwykle wygodna i funkcjonalna, przecież
wydamy na nią fortunę
z tymi wszystkimi bajerami: klamki
uchwyty, sufit, podłoga..
Lustra z górskich kryształów, wanna
i sanitariaty imitujące
rzeźby z kalcytu. Na wewnętrznych
powłokach
rysunki naskalne - dorodne
penisy, jędrne piersi, ogromne
sarnie oczy - oczy będą
oczywiście
dźwiękoszczelne. Wydamy circa
czterdzieści tysięcy lat. Potem

pośród zapachu dzikiego tymianku
który uwolnimy
będziemy leżeć
głowami
na turkusowej grzywie śnieżnego lwa
zajadając się wiśniami

P o w o l i   m a c h n i e m y  ł a p ą
żeby chociaż odcisk zostawić. Wyplujemy
pestki


.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 october 2011

Pies ogrodnika

To moja działka.
Nie podchodź ty człowieku
- Pan liczy kości.

.


number of comments: 18 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 december 2011

Uwieranie

wczoraj cały dzień gotowałam świąteczny bigos
na gorąco powkładałam w słoiki zaciągnęły się
później do siebie do swojej łódeczki, swojego tele-
wizorka obejrzałam program o Teofilu Ociepce
artysta był czarno-biały a raczej szary

jego prymitywne obrazy tętniące kolorami przesiąknięte
filozoficzną myślą fantastyczną treścią osnute wątkiem
legend a ja cóż? ano wyłączyłam i leżę z zamkniętymi
oczami leżę i zaczynam umierać

w pół do pierwszej w nocy umieram dalej nastaje lęk
kołatanie serca ból wędrujący tętnicami piętnaście po
drugiej żarty się skończyły więc żal że tyle można było
zrobić czego nie zrobiłam zobaczyć czego nie widziałam
noc trwa

w myślach wołam Anioła Bożego Stróża po trzykroć
po wielekroć ty zawsze przy mnie stój prawie mijam
granicę niczego od zawrotu głowy już czwarta sen nie
przychodzi rano wieczór we dnie w nocy z krwi to już
chyba tylko ciepłe kluchy po zwodzonych mostach
bądź mi Aniele ku pomocy bywaj!

ja się boję nie chcę dłużej umierać więc wstałam
założyłam laczki  czerwoną podomkę 
i do jadalni w kredensie poszukać kropel
nasercowych

kot w zlewozmywaku pogłaskałam go w razie czego niech
pamięta jaka byłam miła i dobra wypiłam lekarstwo zmieszane
z wodą aż do głowy uderzyło

rano nie rano o dziewiątej zrobiłam stopy żeby zadbać o
pośmiertny wizerunek zmiana pościeli wypucowane
meble umyte podłogi i kwiaty doniczkowe

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 june 2011

Dylemat

przejść przez pokoje korytarzem do kuchni
ten sam rytuał parzenie kawy co wybrać

wodę ze studni czy wlać tę kupioną w butelce
i jak się ubrać po wyjściu spod prysznica

jeszcze raz wrócić chłodnymi śladami szukać
gorącego echa głęboko głęboko westchnąć

wczoraj było jutro więc przyszłość się cofa
gdy z nowiu wychodzisz mój nieobecny sensie

potykasz się o ledwo co załamany cień
uśmiechu na nieśmiałe wyciągnięcie ręki

przecież każda z nas czesze włosy piasek
przesypuje cierpliwie przez dni rzeszoto

w brzuchu nosi ostre i szklące się zalążki
tęczy

.


number of comments: 18 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 december 2011

Stan

Trzydzieści lat temu byłam gruba jak Berta, termin
na połowę stycznia, mrozy pieruńskie, a nie mogłam
dopiąć płaszcza z beżowego flauszu, nie mówiąc już
o tureckim kożuchu, który dostałam ledwie rok
wcześniej na okoliczność urodzenie córki.

Jeszcze mój Janek przyjechał od mleka taki jakiś
niezadowolony, bo w piekarni nie chcieli sprzedać
mleczarkowi tyle chlebów, ile potrzebowali sąsiedzi.
Sklepowa pyskowała, ludzie w kolejce patrzyli na niego
wilkiem i nawet warczeli.

On po ojcu zawsze taki akuratny, a nie lubił
przed nikim świecić oczami i się tłumaczyć.

Patrzyliśmy w telewizor marki Rubin i dreszcze
nam chodziły po plecach z tej poważnej mowy wron,
ale najbardziej wrył mi się w pamięć jeden pan
od wiadomości: młody był, w zielonym, wojskowym
mundurze.

Ostał się do dzisiaj - posiwiał, wydorodniał.
Wyspecjalizowany w naprawdę dobrej muzyce.

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 december 2011

Łupanie orzechów

zeszła z góry w dżinsach i wełnianej sukience
był wieczór za oknem w kuchni mleczne światło
przytuliła się do mnie tak jak było dawniej
więc głaskałam ją długo po mechatym ramieniu

w koszyku z wikliny ubywało orzechów
przybywało ziaren w misce z porcelany
dużo jest pustych albo zdjętych pleśnią
z niektórych czarne próchno te nie mają serca

ich skorupy pękają na drobne kawałki
w połączeniu z wydaniem resztki głuchym dźwiękiem
wybiera te białe z których zdjęłam skórkę
ja wybieram ciemne jasne są na święta

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 february 2012

Pejzaż zimowy

Mróz?
Co tam mrozy!
Herbatka z cytryną,
imbirem i miodem,
najlepiej lipowym -
lekko, z lotu pszczoły.

Srebrzyste motyle
posłane przez słońce,
a w ogrodzie trznadle:
ci ci ci ci ciii...
wiecie, państwo? trznadle -
te z V Symfonii;
i pod dziką jabłonią

kwiczoły.

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 march 2012

Sok z granatów

Światło dnia spłynęło za horyzont
Wieczór podszedł do gardła

Wtedy można zobaczyć siebie
z pewnej odległości
na wyciągnięcie ręki w próżnię

Stała taka bezradna

.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 may 2011

W to mi graj

wiesz Panie kiedy tak puszczasz o czwartej nad ranem ten winylowy
longplay to nie te ze strychu Czerwone Gitary (mój Klenczon) i nie
Maryla Rodowicz i jej gitarzyści i Lutosławski nie Wielikaja Arkiestra
Tieatra Balszoj czy Kapela Czerniakowska wszystko naraz w zielonym
rozedrganym kolorze jakie ptaki przelotne tego ogrodu co trwa w maleńkich
gardziołkach
i ta kukułka w rytmie jak perkusja czy bez niej obyłby się jakiś maj?

Panie mój który jesteś śpiewaniem tak przyjemnie budzić się o świcie
w domku gdzie wszystko gra tylko jeszcze przymknąć oczy i słuchać słuchać

.


number of comments: 18 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 june 2013

Poredlne

Och, jeszcze będzie pięknie – zobaczysz, mój mały.
Kupimy sobie pojemniki na śmieci: niebieski na niebo,
ale najpierw usuniemy metalowe zszywki, twarde okładki;
zielony na szklaną przyszłość wypłukaną z resztek
nieczystości, niedogodności, zacieków i zwykłych bezdni;
żółty na złoto z plastiku; szary na jasną nieselektywność.
Później pod skórę wszczepią nam czipy, na kark nałożą
podatek katastroficzny, a my siądziemy na werandzie,
ruszając paluchami w butach, bitach, pitach, hau! ach!
Będziemy wołać – o, słodki Boże!
Zaangażowani, niecenzuralni, niebezpieczni, coś tam.
Czekający aż zjawi się nowa kometa, którą już nazwano
Ison.
My - w pełni szczęścia, radości, pomyślności, pogody ducha.
Wszystkiego najlepszego - wrócimy do swoich korzeni.
 
 
.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 september 2011

Calineczka z Krainy Czarów

Wynajęła mieszkanko dla dwojga wieczorem,
gdy na ścianach pełgały światła z ulicy. Dzień

odsłonił kilka niedoróbek; z ołówkiem w ręku
weszła w niuanse pogoni za królikiem; na wszelki

wypadek zostawiając pusty nawias, śmieje się
trochę smutno: przecież nie jest typem Kopciuszka,

nawet wtedy, gdy zrani się o kant stłuczonego
jutra.

.


number of comments: 18 | rating: 16 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 july 2011

Melodramat

Poznała go przypadkiem
Gdy był podwójnym dziadkiem
Gdy pisał wiersze gładkie
O pięknej Róży swej

Wnet go i pokochała
Uczucia swe oddała
Choć była taka mała
I cicha była też

I nagle jakaś siła
W jej cichy stan wstąpiła
Że dusza jej zawyła
Miłości ja też chcę

Dobyła wszelkiej siły
Demony w nią wstąpiły
Pokochaj mnie mój miły
Bo kochać możesz mnie

On taki zagubiony
Słowami jej zdziwiony
Z uczucia wytrącony
Wnet do niej zwrócił się

Lecz życiem powaleni
I w różnej swej przestrzeni
Złym losem podzieleni
Nie mogą razem być

On może o niej pisać
Ona do niego wzdychać
O sobie mogą tylko
Marzenia blade śnić

To jest jej melodramat
Że kocha go od rana
A myśli o nim błądzą
W ogrodu siwej mgle

.


http://www.youtube.com/watch?v=prtEy37aScA


number of comments: 18 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 november 2012

Demonografia

w `86 na kraj spadła chmura pyłu radioaktywnego
od sąsiadów kanałami leciały skąpe informacje
oficjalnie już po ptakach wzywano matki z dziećmi
świeciliśmy w długich kolejkach przed ośrodkami
zdrowia ciężarne kobiety musiały obejść się smakiem
zaopatrzone w łożyska czyniące cuda niewidy

w tym czasie łąki uginały się od bydła chlewy
pękały w szwach później jesień i te wszystkie
szarości mgły deszcze widok z okna oddziału
septycznego na stary cmentarz prześladujący
mnie do dzisiaj

jakby to było wczoraj na ten boży świat dalej przychodziły
piękne dzieci umierali starzy ludzie niedługo w programie
trzecim polskiego radia de mono i kochać inaczej
powoli kończył się boom demograficzny


.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 june 2012

Nie będzie granic

Teraz będziemy cichutko:
w kąciku za westfalką złapiemy się
za rączki -
może potwory, które przychodzą
po dzieci,
tym razem jeszcze odstąpią. Później

zrzucimy te pieprzone łachy, wybiegniemy
na klatkę - widzicie ludzie?
Taki jest człowiek!

Ale to przecież wstyd -
co za wstyd!

A co tam - jak pić, to już pić,
bo uśniem i hulaj dusza!
Inaczej rzyganie jest bez sensu.

.


number of comments: 18 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 august 2011

Widziałam Anioła który się bał

Szukanie człowieka przebiega
ale ukrył się człowiek sam
przed sobą zaledwie jest cieniem
gdy wychyla się z okna jak zza
widnokręgu prosto w noc
i pali papierosa gwiazdy
pali papierosa mgła
pali papierosa wiatr

Stała nad rzeką rozmawiała z nią
głuchą i ślepą czytała rzekę
była już na pięćset trzydziestej dłoni
nurtem płynął próchniejący
czarny korzeń gąbczasty od środka
jak mózg w schizofrenii
demencja starcza

Nawet Anioł który stał się człowiekiem
wyraził mową że przeraża go starość
jest przerażająca ucieka
jest przerażająca drżenie

Starość ucieka przed człowiekiem
przed sobą samą
zapomina kolejność cyfr otwierających
drzwi do klatki
czeka jak pies z tym kluczem
w kieszeni o którym już nie wie
i marznie i marznie

Gdy przyjdzie człowiek
kiedy ktoś wyjdzie

wpuści

.


number of comments: 18 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 october 2011

Nalewka

poważni ludzie chodzą
z gwoździem w bucie
mają chrome usta

przewrócić ich w lewo
to skrzypią
jak zardzewiałe druty

a ja sobie śpiewam hej la la la
czym oczywiście wkurzam krasnoludki

ale nie wiedzą że dla nich dzisiaj
pestkowałam śliwki lecąc na pigwy
rwałam rajskie jabłuszka

i syrop z tego
i spirit

niech się przegryza przez tydzień
a później hej la la la

po naparsteczku
i na drugą nóżkę

świerszczyku

.


number of comments: 18 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 august 2011

Wyspa

Nie wiem skąd mi przyszło do głowy
dzisiaj, gdy jestem wściekle zajęta sprzątaniem
łazienki, praniem firan, gotowaniem obiadu,

gdy z obrzydliwą satysfakcją czyszczę kibel -
pisać wiersz o zielonej wyspie, która
wyrosła na środku asfaltowej rzeki,

niby z mojego brzucha - przez pępek -
ze smoły topiącej się pod wpływem słów.

Moglibyśmy żyć na tym skrawku mchu,
jak dwie krople wody pękate ze szczęścia,
gdybyśmy nie zastawili siebie w domowych

pieleszach bezpieczeństwa.

.


number of comments: 18 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 april 2013

Odsiebność

Czasem można pisać sobą - bierze się od-
powiedzialność,
płyn do czyszczenia; spoglądając
za okno (za słowo)

- machając papierowym ręcznikiem
do połysku - zastygać, zadumywać się?

Fasadowy smutek przybliża do Stwórcy.
Radość, jako element natury, osobisty, od-

głębny chichot, zamieszanie wyobraźni,
która się zderza
z modnym uczłowieczaniem zła. W świecie
równoległym

można być od się,
jak byt niepowtarzalny, podobny

tylko do siebie, rozumiesz?


.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 july 2011

Pożegnanie

Mój nowy zeszyt w kratkę, format A4, o papierze
wysokojakościowym, ma 96 gładziutkich kartek.
Zaprawdę, powiadam wam, że będę go szanować
jak w podstawówce: możliwie najstaranniej, lecz
nie odbiegając zbytnio od mojego charakteru -
pisać.

Jest ładny i pojemny za te 4.80 - zważywszy, ile
treści można w niego wlać, ile formy zawrzeć - jak
w przyjaźni, która z początku mobilizuje nas do
staranności i to zawsze w dobrej wierze.

Najtrudniejszy moment, gdy nagle się kończy;
ostatnia kartka, ostatnia wolna linijka i ręka z żalem
stawia kropkę.

Mój brulionie kochany - z tobą tyle dni przeżytych,
tyle nocy przespanych. Ileż to ja uczuć w ciebie
powkładałam, ile rozmyślań. Już na zawsze zostaniesz
cząstką mnie i częścią światła, które przepłynęło mi
przez ciche palce.

.


number of comments: 18 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 october 2011

Rzecz o bandonii

Kiedyś opowiem o wuju Bernardzie, co miał dwie żony
i spory majątek. Zajmował się kuźnią i grał na bandonii.
To właśnie on z braćmi stawiał nasz dom przed wojną.

Był panem lasu i karych koni, którym sam diabeł nocą
splatał warkocze, a tak misternie, że włosek do włosia
(czerwone wstążeczki), a wuj spał winem złożony.

Taki raptus i znachor; w sękatych rękach umiał nosić
pszczoły. Płakaliśmy słuchając jego grań w niedziele.

Gbur i filozof - raczej z łaski wiatru, za pługiem chodząc
czy przy kosie latem, lecz ucichł, gdy pierworodny,
szukając drogi na wyspę, odważył się w czepku utopić.

A tej jedynej nie tknął już nigdy - mówił, że miechy
pękły jej przy nadziei.

.


number of comments: 18 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 august 2011

Drzewo

jak by nie mówić
jakie imię nadać
pieszczotliwie
dmuchnięciem
opuszkiem palca
delikatnie
punkt po punkcie

jak cieplutki jedwab
lekko słony
na końcu języka

i zachwycenie
że się ma taką moc
w dłoniach
która cuda czyni

jakby za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki
nagle z ziemi

wyrasta

.


number of comments: 18 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 august 2013

Antrakt

Skończył się brulion w kratkę, trochę jak człowiek.
Teraz szybko przeglądam go: słowa, słowa, wyrwane
rogi, zagięte kartki, luźne, tłuste plamy, czerwone
plamy, białe plamy, czarne dziury (próby długopisu)
Dużo skreśleń, pusty margines, zapisany margines.
Całkiem płaski skorek, jakieś cytaty, esy, adresy
na przykład - Szpital Miejski Nr 1 ul.Kościuszki 21
Nie opuszczę Wiecznego Miasta
wszyscy jesteśmy papieżami
h e r m e n e u t y k a - koło wymieniam na kulę.
Boli mnie deszcz, wewnętrzne strony okładki pełne.


.


number of comments: 18 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 august 2013

Calineczka jeździ z pękniętą przednią szybą

Już nie ma Krainy Czarów - usiadła
na oparciu krzesła ogrodowego. Zbiera łzy
i z powrotem
wkłada je do oczu. A ma takie ogromne -
w ogóle, jakby nagle urosła.

Teraz wróciła na parter, ale strasznie
tęskni, choćby za swoim gniazdkiem -
szybko mówi.
Gadające puzderko milczy, więc pytam
czy ma wolne?  Tak, mam zwolnienie na
makówkę.

Wie, że zrobiła dobrze; wie, że ma za duże
serce; wie, że jest śliczna. Jednak straciła
cztery wiosny, znów ponad gram. Wszystko.

Gdy zaczyna o białej sukience w drobne
pliszki (sukienka ma złotą wstążkę) za 35 groszy -
na siódmy bal września - jestem już o nią
spokojna.


.


number of comments: 18 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 july 2013

Murowane falochrony

Jeśli w ciągu dnia oberwę
czarne porzeczki
choćby z jednego krzewu, jestem
zmęczona czasem
na zegarze słonecznym.

Chodzę spać z kurami
nie spodziewając się niczego.
Słucham jak pada deszcz,
noc podchodzi

a kiedy odwiedza mnie wiatr
z nad morza -
opowiadając o klifach w Jastrzębiej Górze,
że wygnała ich brzydka aura,
więc wstąpili po drodze do domu -
tylko wdzięczność:

też wysypują z oczu
piasek;  robimy fale


.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 july 2013

Pustki

Gdy piszę o kwiatach podlewanych
w ę ż e m,
myślę o kobrze - symbolu potencjału natury -
na niej śpi Wisznu. Jest noc przed
stworzeniem świata. Rano się budzę i już nowe,
lepsze od poprzedniego,
bliżej ziemi. Jeśli tylko nie będzie padać,
podleję kwiaty,
dam się skusić.
Mogę być kim zechcę. W moim Raju
kogut to paw, urodzony ze skrzydła Garudy.
Przecież wiesz o tym - musiałeś słyszeć,
jak śpiewa


.


number of comments: 17 | rating: 3 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 july 2013

Calineczka trzyma wagę

Wbiega do domu z każdej strony
równocześnie, potrząsa jasnymi włosami
żeby pokazać w uszkach błękitne serduszka
z modeliny.

W kosmicznej torbie trzyma dom, samochód
swojego księcia, koralową sukienkę na bal
pantofelki wyhaczone tylko za marnych
siedem duszek, gadające puzderko - różowe
w białe margarytki.

Mówi, że nie są głodni, bo dopiero co jedli
mielony makaron.


.


number of comments: 17 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 july 2013

Blanszowanie

Gdyby każdy miał zagon ziemi
mógłby ją skopać
uprawić jak najlepiej, odmierzyć
rządki i wsiać nasiona. Wiosną

podlewać i patrzeć
że rośnie; spulchniać, wyrywać
chwasty. Latem -

o, latem by mu urosła góra
żółtej fasolki (po dziurki w nosie)
morze zielonej (do kostek)
i granatowej (powyżej uszu)

Każdy siedziałby z nożem w ręce
obcinając główki, ogonki:

żółta na pół
zielona, drobna
granatowa - mięsista długa

Śpiewałby: kocham was, piękne
fasolki szparagowe
, bo ktoś musi
im śpiewać zanim przejdą

na drugą stronę


.


number of comments: 17 | rating: 2 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 may 2014

Podmuch

Kiedy patrzę na ciebie, jak chodzisz, co robisz,

skąd wracasz i dokąd znów jedziesz -
a co, jeśli umarłam w 2009 roku, na wiosnę
- może się nie obudziłam,

nie kołysząc Amelii, nie przytulając
dorosłych dzieci. Mój ojciec staruszek nadal żyje
i brat się nie zabił.

Gdyby wybaczyć sobie, nie zostać na brzegu
z przymkniętymi oczami -
w powietrzu lekkim, pośród dmuchawców


.


number of comments: 17 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 november 2011

Postępowanie administracyjne

Urzędnicy obejrzeli miejsce,
porównali z planem sytuacyjnym.
Po złożeniu podpisów pod wnioskiem
o wyrąb, właściciel (ciele) ma prawo
ściąć wierzbę nad stawem i topolę przy
kurniku.

Gdyby gówno miało jakąś wartość
pisalibyśmy podania o papier toaletowy
i nikt nie byłby panem swojej
dupy.

.


number of comments: 17 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 march 2012

Rodzisz się z piany Afrodytko

morze wyrzuca cię na brzeg
a kiedy już biegniesz
by spotkać Adonisa
kolcem się ranisz
kwiatuszku

ta jedna kropla krwi warzy
twoją delikatną skórę

od ludzi dostajesz walizkę
i doprawdy to będzie dziwne
różyczko
widzieć cię w drodze
jak dźwigasz te wszystkie

motyle

.


number of comments: 17 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 february 2012

Scena z gołębiarzem

mróz na gardle
nagle z nieba
spada
prosto w stado kur
jak pocisk
w tłum

wrzask
paniczny trzepot
uciekać uciekać

kilka rdzawych piór
na śniegu
szarobrązowy
niewypał

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 27 august 2011

A tam odwrotnie

Od pewnego czasu, ale nie wiadomo dokładnie
od kiedy, bo co jest i było i będzie w przyszłości
pomiesza się i zawiśnie w nieokreślonym, więc
można by rzec, że w niebieskim niebie, które
wydawać się może czarną dziurą - wszystko stanęło
na głowie.

Nawet Stwórca na swoim wszechwładnym tronie
znieruchomiał do góry nogami. Chmury usytuowane
na opak, a z każdej zwisało po jednej czystej duszy,
niby sople spod śniegowych czap na dachu.

Ktoś postronny mógłby odnieść wrażenie, że do
nieba przystawiono niewyobrażalnie wielkie
zwierciadło wody, w którym odbija się życie wieczne,
lecz w okolicy zabrakło postronnych, więc właściwie
można sobie tylko tak imaginować.

Dziwnie wyglądał pisarz, ponieważ odkąd wyszedł
ze skóry, wszystkie jego zapiski wysypały się
w niebyt, a on, nieświadomy, dalej ściskał swój
pusty już brulion, czekając Bóg wie na co.

Tymczasem nad Ziemią wzeszło Słońce i tak jak
zachodzące - było jedną wielką, ciepłą różą.

.


number of comments: 17 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 december 2011

Wigilijne

tym wieczorem cichuśkim co niebo wytęsknia
pierwszą gwiazdą wśród czekań nowiny
iżby usiąść pospołu patrząc w swoje twarze
odświętnym blaskiem świeczek zapalone
splatając dłonie dobrych słów urodą
popłynąć rodziną niczym Arką Noego
do serc waszych głębin a tak odległych
że tylko uczucie latarnią jest w mroku

co znaczyć może każdy dzień świąteczny
porwany na strzępy wspomnień zeszłorocznych
kiedyśmy wszyscy razem byli wdzięczni
chwilom radosnym które w naszych domach
łańcuchy błyszczące śmiechem przeplatały
czytając jak dawniej te fragmenty Biblii
z namaszczeniem i wiarą że będzie tak zawsze
by śpiewać kolędy te polskie najmilsze

nie zadamy cierpień karpiom ani drzewkom
z zielenią igieł przyprószonych śniegiem
w skupieniu serdecznym tylko polecą
życzenia na skrzydłach aniołka złotego
co jakby włosami lamety srebrzystej
niczym myślą naszą połączone z wami
niechaj smutni nie będą ci wszyscy z  oddali
bo nie są samotni póki mamy siebie

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 may 2011

Nic o człowieku

Człowiek bowiem cóż jest?...
...cóż jest człowiek?!

nosić człowieka o! to umiem dokładnie - jak dziś
pamiętam ciężki brzuch do nieba i moje lęki chyba
nie dam rady i mojej Maryli słowa pocieszenia:
samo wlazło samo wylezie - nie martw się na zapas

dbać o człowieka który kropka w kropkę to łatwe
tylko dbać o siebie gdy głód czy choroba nocy nie
przespać dnia nie przeganiać cierpliwie taszczyć na
rękach

ważyć i mierzyć wszystko jedną miarą i dużo mówić
o czystość zabiegając w śmiechu i płaczu lata jak kromki
odkrawać

o tak! człowiek to problem niewielki i sam się ułoży
jak umie najlepiej później idzie zawraca ogląda się
za siebie w końcu już nie wie: im bliżej tym dalej
czy na odwrót może?

wgłąb cofa kroki

.


number of comments: 17 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 november 2011

Wspólność

W pamięć nie wrył się żaden z dni Niepodległości,
jedynie matka mówiła nam w dzieciństwie, że święty
Marcin na białym koniu przyjeżdża, a może to był Anders?

Pierwszy śnieg, lub śnieg z deszczem zawsze się sprawdzał,
więc było zbyt zimno, by czuć jakąkolwiek radość.

Gdy dzisiaj zapytałam o ojczyznę, ktoś mi odpowiedział:
co my, żuczki, możemy? tylko tyle - w kupie jakby cieplej,
raźniej.

Jutro znowu będę wypatrywać jeźdźca, który mógłby
wyłonić się jak wiatr spomiędzy śniegowych płatków.

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 june 2012

Terytoria

Wczoraj dostałam fotografię
pięknej kobiety
od pewnego czasu podziwianej przeze mnie
za nietuzinkowy intelekt.

Może to nawet pewien rodzaj
zazdr(ości) gdy uświadamiam sobie
że chyba marnowałam swój czas
na zbieranie przykrych doświadczeń
jak głupiec
nie wyciągając wniosków
z doświadczenia innych
opierając się na własnej, pokręconej
psychice
dziedziczonej pośrednio z życiowego (roz)
pędu.


Na fotografii obok kobiety stoi pies -
rasowy wilczur
który w oczach ma to coś, co każe
przypuszczać, że jest na tyle mądry
by wyprzedzać ją o krok lub dwa
i bynajmniej nie wygląda to na rywalizację
zwierzęcia z człowiekiem
raczej na chęć otrzymania pochwały
za bystrość
przez położenie ręki na psiej głowie
przyjęcie tylko tego właśnie spojrzenia.

I gdy spośród wielu słów, których nie rozumie
wyławia to jedno
wtedy wie, że mowa o nim, i że trwa więź
nawet gdy się biega z wywieszonym językiem
wietrzy tropy innych zwierząt
z upodobaniem do wolności
znacząc własny teren.

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 september 2011

Kismet

miała tyle uśmiechu
kiedy niby nie widział -
ja ci go zdejmę z twarzy

- i na ramieniu gołąbki

odlatywała z krzykiem obijając się
o ściany

ludzie myśleli że broczyła czerwienią
a to szafran zieleń i biel

i przenoszona w brzuchu

wieczność
 


.


number of comments: 17 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 march 2012

Oziminy

Tym razem nie na skróty.
Zataczamy spory łuk.

Jak długo żyje, jeszcze tego nie widział.
Ścięło prawie wszystko - po korzeniach.
Nie ma zlituj się czy jakoś to będzie.

Niby narkoleptyczny sen tłumów
zebranych na wspólne modły -
jedni w drugich - tacy sami, na kolanach,
właśnie z głowami schylonymi
do ziemi.

Jakby za chwilę pola miały się obudzić
i wstać z nadzieją.

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 march 2012

Średnice

Obudzeni
w tym samym czasie
stając ramię przy ramieniu
w jadalni
jesteśmy jak góry księżycowe
o łagodnych zboczach
zaokrąglonych wierzchołkach

Odruchowo
przygładzamy włosy
przeglądając się w sobie

Za chwilę coś nas oddali
niby dwie planety grupy Ziemi
a z krwi i kości
ze stałą powierzchnią warstwy
zwanej skorupą lub korą

Po wewnętrznej ewolucji
ukształtowane ciała
niebieskie
pijemy białą kawę
odbijamy światło

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 september 2011

O zwierzętach właściwie inaczej

Koń

jaki jest, każdy widzi - mówi wielbłąd,
i nie przechodzi przez ucho igielne.


Gęś domowa

tym się różni, że niezbyt lotna - dom,
to ostateczność i wtedy nie ma już nic
do gęgania.


Kogut

gdy dobry, tylko udaje, że ma robaczka,
dlatego jest taki chudy.


Pies

który szczeka, nie gryzie - przekonał się
po czasie człowiek nagle mądry inaczej.


Kura

Ktoś jej robił koło pióra,
więc zamknęła dziób,
ponieważ miała swój rozum
w jajku.


Kot

Ten to był pies na baby, dlatego zarywał
noce, a myszy harcowały całymi dniami
pod miotłą.


Krowa

Dobry gospodarz wie, że łaciatą
należy zasuszyć przed
rozwiązaniem, bo inaczej będzie lecieć
mu cieńką stróżką.


Barany

nie liczyły się nocą, więc wilk
miał ułatwione zadanie
i nie musiał świecić oczami.


.




number of comments: 17 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 october 2011

Wspomnienie (3)

Śpią za ścianami; dochodzi druga,
a moi drodzy, dawno umarli - podchodzą do brzegu:
Janek w czepku utopiony; stawiał szałasy
pod dębem, kiedy padało mieliśmy dach nad głowami,
Ewka z jaskółczym sercem - głodnym i ścigłym,
wuj Bernard grający nam na bandonii.
Mój ojciec jeszcze nie przyszedł - we śnie za młody.

.


number of comments: 16 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 may 2011

Cudownie opiewał naturę

Czytam jak leci i co popadnie. Wychodzę
z założenia. Założenie cieszy,
kiedy mam rację.
Tym razem pada na zbiór opowiadań
z czystej przekory, od końca.

Jest Anna na szyi - dawca i biorca.
W symbiozie. Każdemu wedle potrzeb.
Kniaginia myślała, że nie ma większej
rozkoszy jak przynosić
wszędzie z sobą ciepło, światło i radość.

Tak. Księżna pani - prototyp.
Wrażliwa chórzystka: każdy może się o nią
otrzeć, zrobić na szaro-
będzie śpiewała dalej.
Typ Agafii, mężatki, która biegnie
do Sawki (Sawka, do nogi!) i wiejskie baby,
i mała Poleńka podarta na strzępki rozumu
i serca.
Tylko striekoza* lekko odpycha - jak lustro,
które za dużo widzi oczyma
Czechowa.

Żył dosyć krótko, a jaki wzrok
do dzisiaj.

Skończyłam.



*
trzpiotka

.


number of comments: 16 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 may 2011

Podwójność

znajdzie swoją formę bez wyrzekania się
jednej strefy albo drugiej*

można się kochać - uderzając udami mocno
przyciskać pośladki lepkimi rękoma aż do
zjednoczenia w obopólnej chwili orgazmu-
jak zwierzęta

nie zarzekam się że moja dusza nie bierze
udziału w kopulacji - przecież chwilę później
unosi mnie i ćwierkam

*Cz. Miłosz

.


number of comments: 16 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 october 2011

Brzydkie uczucie

chciałabym powiedzieć całą prawdę lecz
rozmowa z samą sobą nie klei się często

porwanych myśli nie można w żaden sposób
powiązać we śnie z gardła palcami wyciągałam

niektóre bardzo długie jakby z żołądka
poprzez przełyk ze śliną takie ludzkie włosy

.


number of comments: 16 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 november 2011

Przed zimą

Zastanawiam się nad wyjściem - czy zamknąć
i uszczelnić? Mój przyklęknął na jedno kolano,
stwierdzając, że bardziej od dołu wieje.

Na razie wziął poduszkę z kanapy, przytknął -
przysuwając do niej wielki wazon.

Myślę sobie, że trzeba iść spać i po prostu
nie patrzeć na tę prowizorkę. Jeszcze nie ma
jesiennych wichrów i deszcz ze śniegiem
nie zacina.

I łatwiej mi wpuszczać koty i wypuszczać,
bo nie muszę chodzić przez inne pomieszczenia
na werandę od strony podwórka. Później to już

klamka zapadnie, wazon na miejsce
i poduszka.

.


number of comments: 16 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 march 2012

Niepewności

Śnią się sprawy
małe i tak prawdopodobne:
długa, nieruchoma cisza,
jak żałobnicy w kolejce przed jeszcze
zamkniętymi drzwiami
Domu Ostatniej Posługi.

Nie wiem czy zdążę pieszo
wrócić na otwarcie - muszę
zmienić buty, a droga
zdaje się trudna przede mną.

Wiem, że będą uciskały
cielesność obaw i lęków,
choć to podstawa.

Tylko - dla kogo niosę ten przaśny
bukiet?

.


number of comments: 16 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 june 2012

Zgubiłam tam serce, Tamizo

Polecę tam. Tak. Polecę!
I będę mieszkać na przykład
na Romford.
W niedziele ciebie odwiedzać.
Windą
wjeżdżać na mosty.

I będę z mostów przechodzić
na drugie.
I będę stary Londyn podziwiać.
I stale jeździć metrem - tam
i z powrotem.

A gdy mnie znudzi,
krążyć deptakiem będę.
Dajmy na to - na Ilford.
Wśród tłumu ludzi.

A gdy mnie znudzi,
skrzydła rozwinę,
jak ptak pierwszy lepszy.
Jak gołąb. Jak mewa.
I siądę na jakiejś wieży.

A gdy mnie znudzi, spocznę
na ławce. Jak człowiek
na swoim miejscu.

I zacznę na przykład śpiewać.

.


number of comments: 16 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 september 2011

Bielinki

dziś nic nie robię  - leżę jak prosię
różowe słonie (ach ileż ich zmieścić się
może w pokoju)

na jednym żaba i pasikonik
inny biedronkę dźwiga na grzbiecie
reszta w wierzbinach i tataraku
a z każdej trąby motyle kwiaty

wiatr nam za oknem może pogwizdać
słońce bieliznę suszyć na linkach

.


number of comments: 16 | rating: 17 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 november 2011

Firanki

Nigdy nie chciałam być taka
jak ty, mamo.
Moje córki mówią to samo.
Czy zdążą być podobne patrząc kiedyś
w lustro o siwych włosach?

To pewne, że jestem w tym oto miejscu
bardziej śmiertelna niż jeszcze wczoraj.
Myjąc okna, bo trzeba, nim zima zaskoczy,
upinam firanki nauczona przez matkę:
siedemnaście żabek, dwa brzegi i w połowie.

Nogi mi drżą, gdy wspinam się na krzesło.
Lęk, że upadnę, to nowe z doświadczeń,
więc dlaczego myślę o twoich smukłych palcach,
kiedy zmęczona kładę się, a ty chwilę - obłok

i mogłabym upinać tak od ramion i dalej -
do środka, wbrew grawitacji.

.


number of comments: 16 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 may 2011

W poczekalni

dziecko zasnęło
ciężkie zielone jak wiśnia

i matka przymknęła oczy
drzemie
widać że dobrze im razem

dwa w jednym
do podziału
w niedaleką przyszłość

jak kropla rosy
u liścia olszy
nad rzeką rwącą
i czystą

.


number of comments: 16 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 31 october 2011

Jubilat

Przyjmuje gratulacje i życzenia zdrowia, mówiąc
- no już dobrze, dobrze.

Przyjechał ostatni brat z żoną i wręcza prezenty:
miody z pasieki, w której ma udział,
wędzone wyroby z dziczyzny,
najdelikatniejsze, hiszpańskie brandy,
słynne galaretki z Turcji,
białą koszulę z firmy, której akcje dobrze stoją,
czarne rękawiczki ze skóry,
orzechy, bo nieźle obrodziły.

Łatane dżinsy i flanelową koszulę odłożył
na krzesło - teraz uśmiecha się
pod krawatem.
Może ma w pamięci włókowanie pola przed siewem,
albo nocne orki, żeby zdążyć przed zimą.

Później opowie, jak brat robił zielnik na biologię
i miał problem z panią od francuskiego w liceum,
a na studiach w Poznaniu musiał iść na operację
usunięcia ostróg.

Z biegiem lat jacy oni podobni -
te same siwe włosy,
w źrenicach wyblakłe panienki.

Patrzę za okno na wysoką daglezję, jodłę koreańską,
czarne sosny, cyprysy, które kiedyś, w maju, dostał
od brata - takie małe sadzonki.


.


number of comments: 16 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 september 2011

Upiór

To był taki, który sam się budował i gotowy
stanął na placu, w prawdzie, ze środka dłoni -
z uczuciem, w ogrodzie - między topolami a gruszą;

niezbyt okazały, jeszcze bez okien w wykuszach,
bez drzwi i progu; z wiankiem na ostatniej krokwi .

I przeszli tamtędy ludzie, i odarli go z racji.
Cofnął się - krok po kropli odchodząc w noc.

Zawstydzony.

Nikt w nim zasiadł w przeciągu czasu - w jednej
chwili cywilnej śmierci.

Już na odludziu, niby duch własny

straszył.

.


number of comments: 16 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 september 2013

Macki

nic mnie tak nie załamuje
jak niezasłużone skręcanie się
w chorobie która nie wybierając
nie przebiera w środkach bólowych
nie ma nikogo na względzie
wiekiem ani uznaniem

nigdy mi mama nie mówiła
o tej młodej jeszcze z wieżowca
że to nie grzech bo taki lot
musiał być wystarczająco długi

teraz jakże mam się pozbyć tych kilku
zdań we mnie złożonych toksyny
widoku jak tamtej sprzed lat wielu
pośród sreber księżyca w zielonej sukni
wymienionej z lodowatą wodą

żeby nie myśleć czytam Intruza
pięknej Stephenie Meyer od Zmierzchu
do godziny duchów i tak zasypiam

metafizycznie śnię o grotach jaskiniach
przyszłości co będzie już było i jest
dualizm umysłu dobro czasami wygrywa
z sobą w kości pełgające wiją się po ścianie
(ach!) światło i cień dusz które umierają
bezpowrotnie gdy jednym cięciem otworzyć
oczy


.


number of comments: 16 | rating: 18 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 march 2015

Pinezka

Przenosiłam białą kartkę dnia z pokoju

do kuchni, z kuchni do pokoju. Najpierw
lekko, jak człowiek, który postawił stopę
na Księżycu, lub dziewczynka z papierowym
wiatraczkiem na patyku.

Kładłam kartkę na biurko, na stół,
wychodziłam z nią przed dom i do ogrodu,
bo nigdy nic nie wiadomo. Dzień mijał -

człowiek wracający z Księżyca na pewno
poczuł, że przyciąganie ziemskie jest kilka
razy większe. Czy to bolało? to musiało boleć,

jak wieczór zachodzący na pustą kartkę,
albo cienie z dzieciństwa


.


number of comments: 15 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 may 2016

Ziarno

Jesteś pierwszą kobietą, z której wypadło dziecko. 
Jeszcze nie było ognia, wędrowałaś więc 
w poszukiwaniu pokarmu - od wody 
do wody. 
Ta kobieta sprzed dziesięciu tysięcy lat,
zbierająca na pustyni kamienie, 
układająca je w mały krąg - to byłaś ty. 
Nie zjadła wszystkich nasion - jedno tam ukryła, w ziemi. 
Nie znając określenia, co z tego wyrośnie, odchodziła 
i wracała - 'dniów' dużo minęło. 
Na pierwszych kamieniach położyła następne, 
aż długo spadała woda. 
Wtedy zobaczyła, co miała ledwie w wyobraźni; 
i powiedziałaś: rośnie(...)


.


number of comments: 15 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 october 2013

Kupowanie róży

Najpierw przechodzenie obok -
ponieważ
nie jest konieczna. Tyle zachodu
z posadzeniem: nigdy nie wiesz na pewno
czy dół, który wykopiesz wystarczy, żeby
nie uśpić korzeni.
Trzeba ją będzie podlewać, na zimę
obsypać ziemią. Czujność i czułość,
powrót, a twoje - przeciw,
bo jest do zastąpienia
i nie ma miejsca - nieważne.
Poproszę różę wielkokwiatową. Kolor?
Obojętnie jaki - przecież róża jest różą..
a nie - raz na zawsze.


.


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 february 2012

Miłość

Może to czynny wulkan -
jezioro lawowe, gdzie magma
z wierzchu zastyga, ale żar
gotuje się, lawa pyrli, miesza
czerwone i czarne w tyglu krateru.

Ciałem  dochodzimy do brzegu.


number of comments: 15 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 august 2011

Boję się mamo

Ogień nawet na Ilford
i Romford. Fala zalewa ulice,
sklepy.

Pamiętasz, jak ci mówiłam?
Nie patrz Murzynom w oczy;
po prostu się nie gap!

Bliżej wieczoru
zaczną; na razie, mama -

właśnie dzwonili z przedszkola:
muszę odebrać Amelię.
I mi się nie martw.

Słyszysz?

.


number of comments: 15 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 july 2011

Otoczaki

Moje serce składa się z dwóch komór pełnych
kamieni, które przez lata nabrały gładkości i barw.

Te najmniejsze, popielate, wytarte przez czas,
i średnie, ułożone ciasno jak dni, co minęły.

Największy jeszcze rani - pełen ostrych krawędzi,
więc wyjąć by wszystkie i podać na złączonych

dłoniach, lecz tylko dzieci zdają się je zbierać  -
z rączki do rączki przekładając jak coś cennego.

A jeśli serce puste? No, cóż - niczym głaz
oderwany od grani w wiecznej zmarzlinie

zapomnienia.

.


number of comments: 15 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 august 2011

A to dopiero Czyściec

Nie mam w swoich zasobach wyobrażeń - Piekła, jako miejsca i czasu dla siebie;
jeżeli już, to mogę odtworzyć z pamięci pociesznie zarysowany, dziecięcy obrazek ludzi
gotujących się w ogromnych kotłach, śpiących na madejowych łożach; morderców,
którzy w nieskończoność muszą powtarzać własne akty zbrodni.

Jak również nie wiem, gdzie zakwalifikować pana H. z wąsikiem, ponieważ w świetle
przeczytanych wyrywkowo książek może jawić się jako nauczyciel, który odegrał swoją
niewyobrażalnie okrutną, przed ludzkością, rolę; i, aż mnie dreszcze przechodzą,
gdy pomyślę, że mógłby się odrodzić w jakimkolwiek z bytów.

Jakże prościej zastanowić się nad zimnym, lecz uporządkowanym Niebem, chociaż i taka wieczność może nastrajać pesymistycznie, jak poranek powtarzalny płasko i jednostronnie, kiedy po otwarciu drzwi do ogrodu tylko mgła, drzewa we mgle, poszarpane kolory.

.


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 august 2011

A mrówek nic nie rusza

No, popatrzcie: w Hiszpanii czterdzieści procent krasnali
nie wie, co ma ze sobą zrobić; w Anglii skrzaty wkurzyły się,
aż zaczęło dymić; w Niemczech skrajnie lewicujące gnomy
podpalają najdroższe samochody; w Norwegii jeden karzeł
tak oszalał, że oszalał, a nitka szaleństwa przewlekła się na
wyspę Jersey. W Polsce podziomki są rozdrobnione i rozmyte,
więc nikt nie wie, jaki ułamek śpiewa sobie a muzom.

Przykłady można by mnożyć w nieskończoność, ale nikomu
się nie chce. Tylko Amerykańskim uczonym jeszcze się chciało
i ostatnio odkryli ścisłą zależność gwałtownych tarć w Świecie
Bajki od wybuchów na Słońcu.

Księżyca nikt nie wini, bo wiadomo - temu odbija od zawsze,
kiedy tak świeci po nocach oczami.

.


number of comments: 15 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 september 2011

Morfoza

Pewnego dnia, który się przydarzył,
byłam piękna niczym Sabinka z obrazu.

Kobiety zaraz zauważyły, pytając z troską:
co się stało?
Mężczyźni (nawet łysi i kulawi) oglądali się
za mną.

Dzieci i zwierzęta, podchodząc,
łapały mnie za ręce, wchodziły na kolana.
Uśmiechałam się.

Była jesień. Trwa nadal -

pogodna, ciepła jak malachit - spływająca
do środka po palcach.

.


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 june 2011

Sterylizacja

mała Fifi wyprowadziła spod świerku
z ogródka swój pierwszy miot - są cudne

co namruczała sześciu kociętom w czasie
karmień że podchodziły do mnie szukając
kontaktu wzrokowego z obawą w niebiesko-
-jasnych oczach

teraz trzeba znaleźć im dobre domy
bez adresu zwrotnego zapewniając
o przymiotach ciała i duszy matki chwytającej
ptaki w lot i polne myszy

mogła urodzić się mleczną krową dającą
30 litrów co dzień ale dostała życie pręgowanej
płodnej kotki nic nie wiedząc o relacjach Boga
z ludźmi

.


number of comments: 15 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 october 2011

Czule

dzisiaj delikatnie aby ledwie musnąć
opuszkami palców w górę podbić kroplę
i z uśmiechem dmuchnąć jak się dmucha w piórka

albo gdy łagodnie matka do kołyski
nie budząc aniołów jasnoprzezroczystych
w dziecka sen zagląda zza jedwabnych tiulów

miękko i subtelnie niby letni wietrzyk
uwodzący skrzydła spłoszonych motyli
ostrożnie ostrożnie jakby lecieć w promień

.


number of comments: 15 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 july 2013

Jaskółki szczekają na człowieka

Z tej strony domu
gdzie siedzę, słychać
że ktoś tamte, frontowe otwiera

Trzaskają wtedy takim charakterystycznym
dźwiękiem.

Jeśli tyle lat się tutaj mieszka i słyszy
widzi -
każdy ma przypisaną energię.

Ale do rzeczy:
- mężu, mężu! - wołam - chodź szybko!

Najpierw przybiega mała rudawa sunia
którą nazwał  skarpetka.

A więc skarpetka merda ogonem, ogląda się
że już.  I idzie

Takie tam to moje wołanie, dla żartu, przecież
nic nie chcę.

Podchodzi - bez słowa - ręka
w kieszeni.  Wyciąga - a z garści jemu wróbel

ucieka

- No coś podobnego! - mówię -
tylko teraz nie zdejmuj czapki, bo ci jaskółka

wyleci


.


number of comments: 15 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 july 2011

Wolnego

Dzisiaj nie obudziłam się.
Nie zrobiłam porannej kawy,
po czym nie poszłam do
fryzjera.

Nie gotując obiadu w między-
czasie, jem soczyste nektarynki.

Mam krótkie włosy i oczy
ledwie zielone - czerwieni ust
nie podałam na tacy.

Teraz bawię w innym krajobrazie,
nad rzeką idąc krok w krok -
po śladach dochodzę do mgły;

w zamyśle chcę
położyć trawy i drzewo palcami
dotknąć do żywego, więc

chyba jestem.

.


number of comments: 15 | rating: 8 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 june 2013

Mała planeta z jednym drzewem, którego nie ma

Na tej planecie przeoczonej przez czas -
było, nie było, rosło, nie rosło, gdzie tylko,
jeśli tylko, gdzieniegdzie - pomimo.

Dajmy na to, załóżmy - bezwiednie.
Na wszelki wypadek.
Bez poczucia formy i nazwy;
ruchu, dźwięku, barwy, trwania, przemijania
nie odczuło.

Nierozumne, nieporównywalne.

To było wtedy i wtedy.
Nie było, nie minęło.
Stało w pobliskiej dali. Nie stało
przypuszczalnie.
I to nie-całość i nie-wyjaśnienie.

Nie było dowodów na coś i na nic.
Nikt nie przejeżdżał tamtędy.
Nikt nie spojrzał.

Niezaczęte, nieskończone.
Bez cienia, chyba. Nigdzie.

Wszędzie.

A czas, który biegł, to był czas biegnący
nierównomiernie -
nagle
potrafił się przepleść w dobierany warkocz;
związać w luźny supeł jak plastikowa wstążka
na kwiatach lub prezencie.

Dnie jak i noce zaczęły zmieniać scenografie
przez zagięcie przestrzeni, co oznaczało,
że można
w pełnym słońcu pójść dalej
w postrzępiony brzeg ciemności
lub
blisko po północy stąpać
ulicami niespodzianie wyłonionego,
z księżycowej poświaty,
miasta,
z grą cieni i odgłosem śpiewu jakby
szklanych ptaków.

Ten czas potrafił wymazywać momenty
przejść
w jakimś nieznanym kierunku,
by za chwilę sprawiać wrażenie, że już
stamtąd wraca.,
lecz wiadomo: to tylko taka jego fantazja -
żart, który nie każdemu mógł się podobać.

Ale tu nikt nie rozliczył czasu.


.


number of comments: 14 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 may 2011

Kąpiel

Znam ich naturę: szczypią opony samochodów,
papierówki z jabłoni strząsają, blisko ludzi lubią

przysiąść na zielonej toni traw - jak białe fregaty,
doszczętnie oskubać krzak z niedojrzałych agrestów.

Ostatnio piły wodę z dmuchanego basenu dla dzieci.
Jednej zachciało się kąpać, więc śmiech nas ogarnął.

Szkoda, że nie było pod ręką aparatu, gdy nurkowała
dziobem.

.


number of comments: 14 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 november 2011

Decyzja

Na podstawie wypisu z rejestru gruntów
oraz wizji w terenie ustalono,
że właścicielami drzew są państwo
Cecylia i Jan.

I teraz nie wiem, czy urzędnik(czka) popełnił
pomyłkę freudowską, czy zwykłe lapsus manus.

Żadna ze mnie pisarka( arz) się uśmiałam
i tylko tyle w tym temacie.

.


number of comments: 14 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 september 2011

CYRK

Pamiętam dzień, kiedy przyjechał - rozłożył się
na  Świńskim rynku - nad Wisłą. Pobiegliśmy tam
oglądać karła w białym podkoszulku i karlicę, która
była jeszcze mniejsza.
Widziałam jak się mył  w emaliowanej misce.  Ona
zamiatała drewniane schodki kwiecistą spódnicą.

Miasto dostało gorączki: z tuby wylewała się muzyka,
na murach tłustymi literami krzyczały plakaty obok
wyblakłych - Wszyscy do urn!

Byliśmy całą klasą - w dwuszeregu zbiórka!
Werble szczekały, konie tańczyły do świstu bata
całe w czerwonych pióropuszach, akrobaci zwisali
spod kopuły, klaun uszyty z jaskrawych łat.

Tresowane, białe pudelki. Tygrys z płonącą obręczą
w łapach, lwy na pudłach. Słoń posłusznie podpierał się
trąbą, stojąc na przednich nogach.

Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Pamiętam
piasek w sandałkach i wiór w pośladku. W drugiej
połowie zemdliło mnie i wychowawczyni
pozwoliła mi wyjść.

Wczoraj wróciłam, nosząc  Wodę dla słoni
jak strach i współczucie.

.


number of comments: 14 | rating: 14 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 november 2011

Gajimatias

Świat przechodzi kryzys - wartości
już nie ma, ludzie! Wspierajcie
zagubiony w kosmicznej bani glob;
dobrowolnie dotujcie arktyczne misie
i białe rekiny.

Puszcza ginie.
Pustynie rosną jak na drożdżach.
Rzeki wysychają.

Ropa droższa od pieniędzy.

Tragedia Posejdona wisi w powietrzu.
Dzieci pływają
do góry brzuszkiem,
a śnięty Mikołaj coraz bliżej - fakt!

I najważniejsze: kto nam rozmrozi
ryby


.


number of comments: 14 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 august 2011

Asymilacja akulturacja migracja spacja

Ten palant zboczony, co pstryka fotki telefonem,
myśli, że córka nie widzi, a ona,
rzeczywiście piękna,  odwraca się w bok
rumieńcem i ma wkurzone  ramiona.

Po lewej przytulona para, płacze ona,
obejmuje on, gładzi, pieści włosy jak strąki czerwone;
łzy, to ręką, to ustami z smutnej twarzy zbiera.
Widać, że  brała coś (skąd tyle cierpienia?).
Może umarł jej ktoś, albo i odjechał?

Po prawej Murzynka, chyba z dwieście wagi:
baton, czipsy, baton, czipsy i kolejne zjada:
mama, nie patrz! nie patrz, nie wypada!

Więc teraz wzrok mój na nim, na niej  zawieszam -
piękny jest, zadbana, wyróżnia się z masy;
ta figura, fryzura, makijaż, obcasy.
Widać, że lubi, gdy patrzy się na nią,
to ślemy uśmiechy sobie bez końca,  jak słońca
i jeszcze,  i dalej,  i znowu. Ależ piękna dusza!

Ktoś bojowy w kolczyki cały przekłuty,
ściąga spodnie, tatuaż wypina bielą swojej dupy.

W przejściu Muzułmanki trzy młode ze szkoły;
spod czerni czarczafów oczy malowane;
delikatne jak wiosny, roześmiane, łagodne.

Nagle z tyłu głos męski pijacko zawodzi:
rascwietali jabłani i gruszy, my młodzi, my młodzi...

Jakiś z dredami Hindus napalony
wysiada za nami, miękko się porusza.
Idziemy więc sobie ulicą z dredami,
pewnego lipca, na Ilford, z autobusu.

.


number of comments: 14 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 september 2011

Powrześniowe

już nie ma szpaków -
wciąż jagody aronii
czekają nocy

prześwit jesieni -
dużo trawy pod rosą
osiodłał pająk

z drzewa liść leci
na ławeczkę w ogrodzie
- drży babie lato

.


number of comments: 14 | rating: 14 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 june 2012

UTW

Taka z niej była - ej, młodziutka;
jakoś nie pasowała do naszych
roczników: za ładna, za grzeczna
i miała figurkę, że ho ho!

Tak samo jak Bożenka - kurczątko
w dżinsach, zamknięta na klucz,
żeby się wykluć.
To jej pierwsze wakacje.

Mirka stwarzała pozory
jeszcze rok. Cicha woda.
I co się okazało?  Była
zepsuta do szpiku, rzucając
to wszystko w cholerę.

Na dłuższą metę nie szło
znieść tych jawnych nie-
obecności,
jakby ktoś perfidnie robił nas
w balona
na tych, pożal się Boże, lekcjach.

Teraz uczę się u siebie. Czasem
przez łzy piszę śmieszne wiersze,
żeby zasłużyć na długie wczasy
pod gruszą.

I mieć świadectwo.

.


number of comments: 14 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 october 2011

Okrąg

och u nas jesień jesień i liście
budujemy okrąg z rąbanego drewna
nocą bez snów chrapiemy oczywiście
budzi nas mucha co za małpa wredna

bo my jesteśmy drwale swoich dni
a nasze ręce ciężkie są od siekiery
więc kiedy mucha na nosie rano pstrzy
rąbiemy się w twarz do jasnej cholery

wbijamy klinik w mglisty trzonek dnia
niech się nie chwieje gdy mierzymy znad głowy
a kiedy przyjdzie długa zima i zła
pośpimy dłużej niż klocki wierzbowe

bo my jesteśmy drwale swoich dni
bo my rąbiemy rąbiemy od nowa

.


number of comments: 14 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 may 2014

Chrzanienie

Dla mieszczan tylko przesada stanowi piękno.
Stendhal


Można powiedzieć - chrzanię to! czyli ignoruję,
nie chcę zauważyć i odnieść się. Jak również
- chrzanię, więc i pieprzę! bez znaczenia.
Lub chrzanię i zostawiam na później.
Ale jak ułożyć myśli, żeby "chrzanię" obroniło je
przed zepsuciem?

Przypuśćmy, że to chleb, wiejskie masło i
w skopku mleko prosto od krowy, które gospodyni
wkładała do wiklinowego kosza, żeby zanieść na pole
żniwiarzom - pajdy nie mogły wyschnąć, masło -
się roztopić, mleko zboleć, więc przekładała to wszystko
liśćmi chrzanu.

A korzeń? Ile zastosowań ma ta pospolita bylina
wiedzą ci, którzy stoją przy kuchni robiąc sos do ryby,
dip do mięs i sałatek lub kisząc ogórki.

I wreszcie kwiaty - delikatne - nie ustępują urodą
ani konwaliom, ani białym lewkoniom, tylko nikt nie
pomyślał, by zrobić z nich bukiet i darować dziecku
w dzień Pierwszej Komunii czy Bierzmowania.

Mój piękny, kwitnący chrzanie, pod starą jabłonką,
na gromadzie piasku - ja, człowiek ziemny, wielbię
ciebie za całość.


.


number of comments: 14 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 october 2013

Kołysanka dla elfa

Śpij skarbeńku, śpij,
słodkie bajki śnij:
o konikach płowogrzywych,
o krainach przeszczęśliwych,
śnij skarbeńku, śnij.

Śpij słoneczko, śpij,
słodkie bajki śnij:
o tych łąkach umajonych,
o tych gajach przezielonych,
śnij słoneczko, śnij.

Śpij kochanie, śpij,
słodkie bajki śnij,
zaraz ciebie ukołyszę
i zaśpiewam jeszcze ciszej:
śnij kochanie, śnij,
śnij kochanie, śnij..


.


number of comments: 14 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 february 2015

Leśne echo

Jeśli już dostajesz paprotkę, to musisz o nią dbać,
więc najpierw czytasz wszystko o paprotkach, co lubią,
czego nie lubią, że ziemia torfowa jest kwaśna –
o, to paprotki lubią najbardziej!
I jeszcze wilgotność by robić, po zmierzchu, mgłę lubi
a przed świtem rosę, jakieś opary. I żeby stała, najlepiej na kamieniu,
a kamień w wodzie; żeby jej mokro było i sucho –
tak ma.
Niech no tylko zapomnisz, i zaraz marnieje,
ale chyba nie chcesz, żeby zmarniała, bo co ludzie powiedzą,
gdy spojrzą, a ona nikła będzie w oczach –
zaraz ciebie oskarżą, że niedobra byłaś, że nie kochasz jej dostatecznie,
że nie wiesz tyle ile trzeba, że z nią nie rozmawiasz
i szklanki wody nie podałaś.
Będą patrzeć na ciebie z wyrzutem, bo jesteś wyrodna
matka, powiedzą.
Wszystkimi przylistkami będą patrzeć, łodyżkami.
Palce będą wpychać i sprawdzać.
Kto wie - może już i po kątach gadają.
Moja prozo, paprotko,
oto biorę ciebie,
szczególnie ostrożnie niosę wieczorem, twoją lekkość
ziemi, maleńka, ze zwichniętym liściem.
Zrobię ci mgłę, i rosę ci zrobię, zanim wzejdzie słońce,
i opowiem tobie o lesie, paprotko, o dzikich jeżynach,
że są czepliwe jeże.
A tam leszczynki, obłok,
tu sosna, świerk, sosna, wilcze jagody,
borowiny, wrzosowisko.
Słyszysz? Właśnie ptak jakiś między drzewami przeleciał
Ale ty nie wiesz, co to ptak, paprotko,
tego to ty na pewno nie wiesz.
 
 
.


number of comments: 14 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 march 2012

Znicze z piasku

na początku kurz pył
hałdy piasku
ciężki sprzęt burzący ciszę
zmarłych wyobrażam sobie
jak ciebie nie ma
a nie możesz się napatrzeć
nawet rzucasz
dowcipne komentarze w stylu
ja bym to zrobił w pięć minut
i mnie się tak zdaje

bo czas który mija kurczy się
do przysłowiowych pięciu minut
święty Józefie
patronie robotników
abba ojcze
cześć tatko

chciałam ci donieść że Rexa śmierć
pocałowała boleśnie prosto
w serce
i rzepak nam zdechł
więc nie jest lekko
ale pewnie wiesz

nitki gałązki jałowe pajęczynki
bez trzęsień ziemi
bez potopów
ot kolejna wiosna
nowy dworzec w Tczewie
pociągi w tę i z powrotem

wieczny odpoczynek

.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 september 2011

Opał

byłam w kuchni gdy za oknem wierzba
runęła
pod naporem piły mechanicznej
z ręki młodego człowieka którego ojciec
w dzieciństwie do lasu gonił przed zimą

myślałam że ramiona ma łagodne w sam raz
do przytulania mojej córki
do noszenia storczyków swojej mamie
na urodziny

i choć drzewem rosnę niezmiennie
nie napiszę ckliwego wiersza
o szafocie o włosach odgarniętych z karku
przed ścięciem

bo człowiek czytający poezje
ma być twardy i rozumieć uciążliwość
życia nieuchronność śmierci

i proszę mi wybaczyć brak puenty

.


number of comments: 13 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 may 2012

Schodzenie ze sceny

W poniedziałkowym teatrze na żywo
Danuta Szaflarska przedstawia się jako
dziewięćdziesięcioletnia babcia. Gra rolę
swojego życia: umiera na scenie, za co
otrzymuje wielki kosz cudnych kwiatów.

Widzowie pójdą do domów, a ona zostanie
tam na zawsze. Będzie grać w sztuce, u-
mierać, otrzymywać kosz kwiatów. Tamci
będą zmieniać się (i miejscami) śmiać w tych
samych momentach co ich poprzednicy i nas-
tępcy. Aktorka umrze na scenie, na krześle,
ukłoni się, dostanie kosz kwiatów.

Kocham Danutę Szaflarską za wszystko -
urodę, talent, mądrość, dowcip, gdy umiera
na krześle, a potem skromnie ale z błyskiem
w oku kłania się. U stóp jej stawiają kwiaty.

.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 september 2011

Dewocjonalia

cukierki z kramów odpustowych
anyżki mleczne i miętuski
cudowna woda ze studzienek
odpust zupełny - boże krówki

pątnicy z sercem na patyku
lody kręcone watą z cukru
korale wstążki i łańcuszki
drewniany motyl na dwóch kółkach

święte obrazy podświetlane
magiczne kule z szopką w śniegu
błogosławieństwo i balonik
w drodze powrotnej święty Krzysztof

zwijają kramy objazdowe
znawcy patronów okolicznych
gipsowa Matka Boska leży
z niebieską łezką na policzku

.


number of comments: 13 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 june 2012

Ptaszek

W dzień, to bym chciała być rudzikiem, o sercu
mniejszym od ziarenka zielonego groszku;
trzy krople krwi w żyłach cieńkich, jak nić
babiego lata, płucka - dwa płatki z listka dzikiej
koniczyny i żadnych tam płakań, i tylko troszkę
tęsknoty.

Siedziałabym na jednej z wysokich gałęzi naszej
starej jabłonki, co to kiedyś upadła, a tata do niej
podstawił drzwi, obwiązał stalową liną i ciapkiem*
podniósł ją do pionu - jeszcze później z kilku desek,
w zagałęzieniu zbudował taki fajny podest.

Wieczorem nie wiem, gdzie bym mogła się ukryć
do snu: może pod liściem na klonie, co go babcia
posadziła za blisko garażu, ale nikt się nie zgodził,
żeby go wyciąć, a może na kasztanowcu, w ogrodzie,
nad grobem Froda.

Zimno mi. Pada. Wieje od zachodu. Jest już
tak ciemno u nas. Boję się o was - córeczko.



*Ursus C-330

.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 june 2012

Deszcz

sny są prawdziwe mówię szeptem żeby nikt
mnie nie słyszał: przecież wchodzę w nie
jestem pośród ludzi i zdarzeń czasami w centrum
uwagi kiedy indziej stojąc z boku pełna jawnych
emocji ale i też muszę myśleć logicznie o tym
co się dzieje jaki może nastąpić obrót sprawy

biegnij biegnij tylko bardzo cichutko - inni też
chcą się wyspać wróć przykryj ją kocykiem
musi nabrać sił przed drugą zmianą a ty się wynoś
krzyczę do faceta który potrząsa monetami
w garści znajdź sobie inną sypialnię nie na tej ulicy

wiecie że nawet śpiewam czasami sobie pogwizduję
ale to wtedy gdy już nie widzę innego wyjścia koszmar
trochę to dziwne że artystów możemy słuchać godzinę
lub nawet dwie a potem z chęcią idziemy do siebie
nucąc pod nosem ten sam jeden kawałek bo tylko
własne śpiewanie nigdy nas nie zmęczy

a teraz obudź się obudź spójrz jeszcze jest dzień
jeszcze do nocy zdążysz odpocząć serduszko


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 august 2011

A ty mnie zabierz do Krainy Śmiechu

Ile się trzeba, dzień w dzień, nalatać - może
z rana nie, bo jednak najpierw kawka,
potem druga, ale to tylko pozór, bo w między-
czasie zajrzeć to tu, to tam. Wszystko
ogarnąć, poustawiać. Dziupla.

Dzisiaj kota wsadziłam do kuwety z trocinami,
niech wie, że świeże, co by nie wysikał się
czasami na podłogę w jadalni.

Później śmigam londyńskim piętrusem do
przedszkola z Amelią; do perfumerii, w której
kasuje najmłodsza. Piórko.

W mgnieniu oka trzeba być u przyjaciela:
zobaczyć, co się dzieje, jaki ma instynkt,
czy go nic nie boli. Wysłuchać wiadomości
z giełdy, zobaczyć pogodę w Szwajcarii (u nas
chłodno, więc tam - w górach). Cyna i srebro.

No i trudna wyprawa w przeszłość, czy można było
coś zmienić - pójść jakąś inną drogą - uwaga!

I żeby to było wszystko, to nie! Otóż nie!
A budowa? Mama? To są przecież kilometry.
Więc tak przemieszczam się z miejsca na miejsce,
i różne myśli biegną mi po głowie, i się martwię,
czy za wszystkimi zdążę.

A ja bym chciała przysiąść na ławeczce, obok -
i tylko słuchać, słuchać...I uśmiechać się -
bez zobowiązań. Zielone.

.


number of comments: 13 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 january 2012

Przejście

Jeszcze rano wołałam go, żeby przyszedł się najeść.
Później gdzieś łaził - nikt nie widział, jak do tego doszło?
Pewnie potknął się, pośliznął - wprost pod samochód.

Leżał na drodze zwinięty i jakby mówił: kurwa, niech nikt
nawet się nie zbliża!
Wezwaliśmy pomoc, ale doktor kilka godzin nie mógł
odpalić silnika, więc rannego przykryliśmy płaszczem.

Teraz patrzę przez okno, jak zdejmują z niego okrycie.
Lekarz napełnia strzykawkę, nachyla się, wbija igłę -
w serce.

Chyba Rex, to był duch bezdomny, który wybrał sobie
pieskie życie.


.


number of comments: 13 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Po deszczu, Osobna, ***, Ziemnia, Białopióra, ***, Kobieta w czerwonych koralach śni swój koszmar, Pod jabłonią, Wiara, Jeż w rękawiczkach, Ład, Ziarno, ***, Dym, ***, Przełam, Szyfr na pamięć, ***, Muszle, ***, Scena rodzaju, Pinezka, Leśne echo, Przedwiośnienie, Chrzanienie, Podmuch, Rzeźbiona komoda, Introligatornia, Wirus, Kot faszerowany, Kot na taborecie, Kupowanie róży, Kołysanka dla elfa, Fuga, Sytość, Niewidomy, Łapiąc rybę robi się ustami, Klucze, Macki, Jaskinja, Piórko na szkle, Calineczka jeździ z pękniętą przednią szybą, Antrakt, Pier taką dolę, Polityka, Pejzaż nadmorski, Scena przed sklepem, Solary, Blanszowanie, Odrzwia, Pustki, Pliszka siwa, Murowane falochrony, Calineczka trzyma wagę, Skrzydlate mrówki, Kompozycja, Jaskółki szczekają na człowieka, Konkrecja, Nigdy nie podążaj za mrówką, Kurki w deszczu, Batumi, Świetnieje, Stare Widmo, Mała planeta z jednym drzewem, którego nie ma, Programy, Dwa końce, Poredlne, Wiater, Galapagos, Szafowanie, Ślady, Wizyta pod kloszem, Radość, Odsiebność, Rozładunek, Hej, kolęda!, Napalm, Najlepsza mnie wersja, Demonografia, Czarny kapelusz, Piaski, Uroczysko, Seans wieczorny, Oddaleni, Oswajanie przydrożnych kamieni, Zaocznie, Dżem wiśniowy, Takie nic, Deszcz, Miła, Baba Jana, Zgubiłam tam serce, Tamizo, Terytoria, Ptaszek, Nie będzie granic, Jeziorna, UTW, Szuńdy, Z głupia frant, Starocie, Ziemianin w ziemiance, Jaszczurki na śniegu, Skarby, Obszar istnienia, Anioł ubezpieczeniowy, Gorzkie truskawki, Antycypacja, Gdy drzewo nie ginie tylko traci liście, W kąpieli, Schodzenie ze sceny, Pozorność, Znaczenie, Dreszcze, Wypisywanie, Rodność, Monopol, Średnice, Niepewności, Znicze z piasku, Furkot, Oziminy, Interpretacja, Krótkie włosy, Oczy, Sok z granatów, Rodzisz się z piany Afrodytko, Zamawianie, Tratwa, Piszę, Fomo* viator, Emigracja, Podsłuchanie, Akt z wilgą, Scena z gołębiarzem, Pejzaż zimowy, Miłość, Trzcina, Zbieraj mnie, Przejście, Wiatr, Urodziny, Od pierwszej kawy, Forma, I muchy w nosie, Brukowiec, Huśtawka, Echolalia, Fajerwerki, Noc Sylwestrowa, Szczęścia w nieszczęściu,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1