6 january 2016
to co już było
tam gdzie już nie boli nie gojąca się rana
kamień ciepły w słońcu jak dialog naszych listów
dojrzewający w kształcie wiersza do poczucia winy
trudno pięknie coś zszyć zwłaszcza stare blizny
nie znam się na twoich snach leżących na krzyżu
na którym powoli zaciera się portret moich dłoni
odkładając czas na czarną godzinę dopijania kawy
pomiędzy łokciami wolnych niedziel i sobót
spóźnionych pociągów gdy świat znów przyspiesza
obudzę cię słowem zalśni drugie słońce proszę
usiądźmy przed upływem chociaż nam nie wolno
schodzić z tego co pozostało jeszcze w nas najlepsze
płonąc w żyłach jak w oliwnych dzbanach
żeby spojrzeć na wszystko w nowym świetle
kręgów na wodzie kołyszących odbicie klucza
zgubionego wraz z turkotem wozów
jest pusto ale i nic nie brakuje choć czasem
wyglądam jak wędrówka przez schizmę
gdy w pajęczynie cierpienia tęsknotą drży zegar
gromowładny przed pancerną ścianą
psy patrzą w oczy jakby zrozumiały sposób
jak można się wylizać z tego co jest to było już dawno
nanizane na sny synkretycznie słoną perłą w miejscu
wtulonym w samotność jak w znoszony sweter
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek