absynt, 16 września 2025
Jak pachnie wiosna, a jak wzburzone morze,
inne światy, myśli, uczucia, wibracje strun
napędzających kosmos, modlitwa i krzyk.
Taką cię widzę, pamiętam, otulam we snach,
biegniesz, a ja nie potrafię nadążyć, potykam o czyjeś dłonie,
kaleczę stopy, zamieram, jest tylko wiatr i nieskończona ciemność.
Perfumy, ulotny zapach bielizny, nawet ręczniki
znaczą obecność, pościel zapamiętała kształt, a lustro
płacze. Przebudzenie i sen, naprzemienne napieranie
rzeczywistości, rozszarpywanie ciszy.
Liczę sekundy, bicie serca, raz, i jeszcze raz.
sam53, 16 września 2025
nie gaśmy świateł kiedy wciąż zielone
sięgam pamięcią do wczorajszej burzy
rozmowy z wiatrem jak w milczeniu owiec
demony strachu zostały w kałuży
nie słychać dronów choć las o nich szepcze
wilgotne igły dzisiaj już nie trzeszczą
ten niby-spokój mógłbym wpisać w wiersze
tak jak modlitwę na pohybel wieszczom
wiem że nadzieją żyjemy od zawsze
choć równie głupi Polak jest po szkodzie
las złota jesień wszystko to jest nasze
nie gaśmy świateł póki jest zielone
Bezka, 15 września 2025
pergaminowa skóra
- zeszyt do nut
odbija niektóre kropki
sokoli nos i jeszcze
ptasi wzrok
rozbiegany - nieodgadniony
elastyczne palce
chwytające dźwięk
w pół słowa
poeta muzyki
muskający zalążki uduchowienia
nie romantyk - realista
tak tęskni patriota
potrafi odrzucić makaroniki
wstępując do chóru z wronami
bo wierzby wypłaczą gwarnie
polną ścieżynę
i będzie się topił w czarno-białym świecie
by cała dusza
trafiła
do żelazowej woli
AS, 15 września 2025
spadają liście
z niewidzialnej pięciolinii
umyka szelest
spod nóg
czasami
ideał nie sięga bruku
Atanazy Pernat, 15 września 2025
Widać mnie na tle gór
Wielkich majestatycznych otaczających
Ogromne czyste jezioro
Widać mnie tylko w kawałku plecaka
Niedopowiedzianego wyznania
Krzyku bez słów i słów bez cienia prawdy
Jestem na tle obok
Oficjalnych szlaków
Jedynie słusznych poglądów
Pustych sloganów
facebooków i internetów
Tylko kawałek plecaka
Tło na tle gór
Otaczających wielkie jezioro bez dna
Igła w stogu nieskończoności
już prawie koniec wycieczki
Sztelak Marcin, 15 września 2025
Jestem plamą na mapie, roztartą
kroplą tłuszczu, która uparcie
spływała po brodzie niechlujnego
mędrca z sąsiedniego podwórza.
Jednak to prawda
– u mnie później robi się jasno
a cząstki mroku czyhają w bramach
na nierozważnych przechodniów.
Mam zepsutą głowę, uparcie
upada, by toczyć się po asfalcie
w przeczuciu podskórnego bruku.
Jestem kałużą pozbawioną wody,
przez spragnione sępy żyjące
w moich pustynnych oczach.
Nigdy ich nie zamykam,
bojąc się znaków wyrytych
na wewnętrzach spuchniętych powiek.
W rzadkich chwilach, gdy spoglądam
w absolutna ciemność martwego lustra,
szepczę prawdę: Nie zamykam w strachu,
że są całkowicie puste.
absynt, 14 września 2025
Nawet, gdy minie wieczność, pozostanie pamięć,
ulotny wiatr we włosach, i zamglone oczy. Skulona
postać znikająca w mroźną noc i światła latarni
prowokujące cień,
znikając w mroku, zabierałaś lepką wilgoć ust,
milkło serce, a zeszklone oczy rozczepiały światło.
Nie wiedziałem, że można poczuć drżenie ziemi,
wycie niewidzialnych dusz, bezimienny lęk.
Wielkie słowa umarły, a jednak wciąż mam nadzieję.
Jak wytłumaczyć pogoń za ogniem, lot ćmy, czy
przyciąganie ciał.
Obierając pomarańcze patrzę w rozżarzone palenisko,
widzę oczy, splecione dłonie wołające o jeszcze,
krwawe usta i drapieżny błysk bieli.
To była zima, nie pamiętam, luty?
violetta, 14 września 2025
łagodnie oddycham dalią
rozkoszna koronką stanika
z gracją płyną moje piersi
wybucham jedwabiem pastelą
sam53, 13 września 2025
lubię tę naszą miłość
tę niecodzienną magię
to ciepło które śniłem
czasami też na jawie
pachnące każdej nocy
konwalią bzem i majem
w tę wiosnę nie śmiem prosić
a chciałbym już na amen
pozostać w twych ramionach
z nadzieją że o świcie
z pewnością cię przekonam
nie pytaj - kocham życie
sam53, 13 września 2025
wieczór przy tobie - nie śpisz - nie śpię
słyszę szum morza fale płoną
w dwóch słowach złączmy naszą przestrzeń
niech senne usta twoich dotkną
.
niechaj się wtulą w miękkość piersi
poddając się żywiołom chwili
jakby bezgrzesznie chciały zgrzeszyć
albo zatańczyć - zatańczymy
.
ciał namiętnością cierpką słoną
która do tanga nas porywa
czujesz jak fale ogniem płoną
niedosyt pieni się na grzywach
.
związani rytmem w piruetach
w świetle latarni jednym cieniem
uradowani pełni szczęścia
trwonimy miłość choć już jesień
.
znacząc zmysłowym pocałunkiem
wzajemny uśmiech jak najczulej
ach tańczmy tańczmy jeszcze frunę
inaczej kochać już nie umiem
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
17 września 2025
normalny1989
17 września 2025
smokjerzy
16 września 2025
wiesiek
16 września 2025
absynt
16 września 2025
absynt
16 września 2025
absynt
16 września 2025
sam53
16 września 2025
smokjerzy
15 września 2025
Bezka
15 września 2025
wiesiek