
Belamonte/Senograsta, 7 listopada 2025
przetarta tkanina, prześwity, kształty
rozprysły się lustra
Jesteśmy nadzy
pomidory czerwienieją w słońcu na balkonie
uda kobiety obejmują koński grzbiet
Promień słońca osiada na liściach
Jesień nie tłumi uczuć, wybucha, rozmawia
porywa wszystkich, zrywa bielma z oczu
przewietrza izby
bierze za rękę i prowadzi w labirynty
wpuszczamy przepływ do środka
wchodzimy w przepływ, odpływamy
zdobywamy świat
powracamy na balkon
w czerwień pomidorów i zachodzącego
albo zmartwychwstającego słońca
przelewamy się w bezkrwawej ofierze
całujemy
absynt, 7 listopada 2025
dziewczyno z czarno białej fotografii
wydrapana twarz
zamazana data
czy pamiętasz kto je zrobił
dlaczego kawiarnia była pusta
zdziwienie
barman i napruty muzyk
rozlana kawa
nastały dni głodu
wielkiego pragnienia by latać
ujrzeć świat bez ubrania
bezwstydnie rozwarty
spacer w chmurach przekreślił upadek
połamane skrzydła
strzykawka
dawka adrenaliny by otworzyć oczy
zbyt blisko słońca
nagość i ból
nie rozumiałaś spełnienia czołganiem
mówiłem zaczekaj
urok tropikalnej nocy zgaśnie jak przepalone klisze
pozostaną rozerwane więzy
szkielety
ławice świec zanurzone w ciszy
sam53, 6 listopada 2025
nie opowiadaj mi o kobietach których nie kochałeś
nigdy nie wymażesz ich z pamięci
szczególnie teraz kiedy wspomnienia nabierają znaczenia
a ty wmawiasz je sobie omijając przedawnione kompleksy
nie wszystkie kobiety musiały być Sophie Loren czy Brigitte Bardot
nie wszystkie lądowały w twoim łóżku w akademiku
niektóre dobrze wychowane trzeba było najpierw zaprosić
na herbatę wino a czasami kupić bilety do kina
czy wszystko co najlepsze kończyło się w Gdańsku
o młodzieńczym okresie życia można by było napisać książkę
trudno z perspektywy tylu lat oceniać to co stanowiło sens życia
nawet teraz kiedy zwolniłeś i nie chce ci się jadąc autem
wyprzedzić choćby rowerzystów
wiem wiem dwa razy patrzysz na światła czy zielone jest zielonym
i ciągle oglądasz się za siebie czy przypadkiem
nie ciągnie się za tobą jakiś niedokończony wiersz
sny są bezpieczne - masz w nich te swoje dwadzieścia trzy
Belamonte/Senograsta, 6 listopada 2025
Czy człowiek jest chory cały czy tylko jego część?
dni to koszmary
a noce to czarna rzeczywistość
zapładniająca gnicie trupa
cisza piasku bez zmysłów
podróż przez warstwy ziemi
krople zagubienia w księdze ciszy
w ciele
w grzmiącym po nocach bębnie
w słomianym dotyku kapelusza
w ognistym ryku tygrysa
Te same choroby co nam
sączą z oczu gwiazd truciznę tysiąca
krew błyska nożem –
w strumieniach ludzi szuka spokoju
pękająca skórka dojrzałego uczucia
O świcie zbudzę się znów w niespokojnym nurcie
nie widać końca świata i bliskości świata
niewidzialna dłoń przeznaczenia wyciąga się po nas
spotkamy się w prześwicie jedwabnej tkaniny.
sam53, 5 listopada 2025
już w listopadzie śniły mi się święta
choinka w świecidełkach prezenty
nie wiem czy nie za wcześnie
o tej porze zawsze kładłaś mi nogę na biodrze
ja odgarniałem z twoich ramion pachnące rumiankiem włosy
nagość oddychała pełną piersią
te chwile zapadły mi mocno w pamięć
brałem ciebie w środku nocy często nad ranem
półsenną wilgotną drżącą z pożądania
wydawałaś się nienasyconą kocicą
skrzydlatym Aniołem a nawet boską wszetecznicą
gotową bronić nas przed księżycowym światłem
rankiem w kawie pływały pocałunki
a ty z uśmiechem układałaś rogaliki na talerzu
nie musiałem zamykać oczu i liczyć do trzech
zanim pomyślałem
znów byłaś w łóżku
sam53, 5 listopada 2025
kiedy wieczorem gaszę światło
marzę że zaraz przylgniesz językiem do moich ust
biodrami zgasisz pożądanie
zrzucimy kołdrę na podłogę
i opowiesz mi siebie tak intymnie jak nigdy dotąd
lubię twoją dojrzałość
za ileś lat przeczytasz o naszym seksie wiersz
erotyk
kiedy na samo wspomnienie orgazmu
ogarniał nas anatomiczny śmiech
pocałuj w usta
ajw, 5 listopada 2025
w torebce
melancholia
i rękawiczki z babiego lata
tęsknota
dźwięczy w uszach
jak krople deszczu
pełne drżenia
mgłą nawilżam rzęsy
skupione na niemruganiu
na gałęziach zawieszam
myśli w pół słowa
a inne
szeleszczą pod butami
jak wszystkie nienapisane listy
_______
Yaro, 5 listopada 2025
jesteś jakaś dziwna
mokre prześcieradło
Bóg nie będzie ptaków karmił
spojrzał czysto na rzeczywistość
serce przebite strzałą
kurwa krew na koszulce wycieram
wylewa się z tętnic
księżyc zmęczony wszystko mu zwisa
niebo usiane meteorami
kometa leniwa ogon stoi
kryzys jak zawsze wśród biednych dzielnic
rząd upada razem z biurami podróży
drzwiami ktoś trzaśnie
nigdy nie po umieramy
Belamonte/Senograsta, 5 listopada 2025
płaczace liście, śpiewajace włosy, smutne zachody słońca, głodne kiszki, mrowiące krocza, wymiana gazowa, wodna i uczuciowa,
Belamonte, jakie piękne stwórcze imię, pobiegnijmy razem aleją ze snu, otul mnie włosami prakobieto.
zależność to człowieczeństwo, od dąsów, od zdrowia, od pogody, zdrowie i choroba, niepewność jutra.
prawie cali zanurzeni w matce, tęskniący, płaczący.
dojdźmy razem do naszej wspólnej planety w twoim łonie, do dziecka, nowej odsłony naszego życia, twojego, mojego, jego...
rozpuść swoje włosy dla mnie, rano mi stoi.
sam53, 4 listopada 2025
wszędzie smród i dym
szczury wyszły na ulicę
tak jak mówiłaś najpierw kończy się powietrze
kiedy wyłączą prąd skończy się chleb
piwnica staje się mało bezpieczna
.
znów niebo dotknęło czubków drzew
w chmurach zatrzepotały dzikie wrony
mówiłaś że kiedy skończy się woda
szczury zajrzą nam w oczy
i to nie będzie miłość
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
7 listopada 2025
wiesiek
7 listopada 2025
Jaga
7 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
7 listopada 2025
absynt
6 listopada 2025
wiesiek
6 listopada 2025
sam53
6 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
5 listopada 2025
sam53
5 listopada 2025
sam53
5 listopada 2025
ajw