Marta Grzebuła


ŁOWCA


...POLOWANIE...


Wyciągnięta pięść, jak kula, przedziera się,

przez kolejne warstwy powietrza.

Pokonuje opór, który stawia życie.


Łamie mosty, drewniane,

spróchniałe od zżerającego je cierpienia.

To łatwy cel, skulona sylwetka, kolejny cios.


To twoja moc ? Siła pięści.

Czy jesteś aż tak słaby?
A twoja zdobycz?
Ucieka?

Nie, nie może się ruszyć.
Słychać galop?
To serce twojej ofiary,
fala tętna, spływa między błękietm spojrzenia a purpurą

Nic nie widzi, ale czuje....
Cios w serce....

Tam nie ma, nie zranionych miejsc.

Tam krwią, broczy życie.

Jesteś jak sęp, który udawadnia swoją silę.


Rozrywając  na strzępy miłość.
Nie wiesz?

Ona już dawno umarła,                                            

pastwisz nad ciałem?    
 

Łowco...kiedyś  i na ciebie zapoluje,

ta, których wszystkich dopada…

Sprawiedliwość!


Z cyklu „Podpatrzone” 1987r



https://truml.com


print