Belamonte/Bożydar


Odwrotny Ulisses (z tomu Odwrotny Ulisses)


Godzilla księżyc matka fale
fale konania i porodu
fale morza i wiatru
fale wiatru Ojców, fale wody matek
Rodzi Matka i Ojciec
Ale oni nie tworzą fal porodu To jest natura
Rodzisz się w oparciu o boginie
To bije serce Godzilli
rodzą falują morze które trzeba poczuć
dać mu się urodzić
Dziecko łączy się ze starcem
Konanie i poród
Trzeba im się dać nieść Morze znaczy
„Odważyć się na rzeczy niebezpieczne“

Fałszywa osoba mówi czym jest kara
Złamanie przepisów fałszywej natury
Ojciec ma prawo wymagać, ale karać i się mścić?
To już nasze wspólne opętanie ideą kata

Murzyn - jeździł samochodem terenowym jakim jeździł doktorek co mi spieprzył staw

Balia - niegdyś utopili więźniowie kapo w gównie, cierpienie istot;
kiedyś Niemiec kazał wejść memu Ojcu-dziecku, co przekradało się z chlebem
przez granicę Generalnej Guberni, do beczki ze smołą, śmiał się tylko ale nie zabił;
balia cement łóżko więzy dziecko w balii, kapiel, kąpiel, wspomnienie drgawek Ojca,
że go zostawiłem, czy wtedy była kąpiel?, biel odtrąca, czystość, Dziecko jest niewinne,
ono podda się myciu, chyba nie chciał żebym się mył i uciekłem,
czasem zabrudzenie to umycie duszy;
balia łóżko konanie w gównie choroba moja nieobecność przy zgonie (Nie było konania w gównie)

Więc Murzyn nakłada się na obraz kapo z obozu, doktorka, mnie - to uprząż i czerń

Bycie na Wieży - pycha, fałszywa mądrość, biel, odgrodzenie

Droga w dół do Balii, prawdziwa wiedza - wieża staje się Szubienicą

Zwisanie, konanie, unieruchomienie, przybicie -
Dziecko w uprzęży w Balii, kąpiel w macicy cierpienia

Koniec jest jak kara, jak grzech, jak tortura

Ostrzegł kapo, czy więc kazałby mi tak cierpieć.
Więc ja sam też sobie to nakazuje. I buntuje się, ale co z tym dzieckiem?
Dziecko, niemowlę-starzec, ono może uwierzyć w sens, ono chce wziąć krzyż,
szubienicę, ono w to wierzy, je można skłonić. A może trzeba tak, może trzeba pielęgnować było.
Dziecko zostało zagubione w kluczowej chwili. On był jak dziecko. Należało go myć i pielęgnować.
I robiłem to z mamą. Była aniołem któremu w tym pomagałem. We śnie podbiegłem do niego.
Chciałem pomóc jemu-sobie. Był czarny, ale czernią inną niż czerń kata, cierpienie go oczyściło,
zbliżyło do mnie. Wtedy uciekłem, gdy nie chciał bym się mył, teraz go myłem, gdy leżał w łóżku-balii,
ale wyrzucam sobie nieobecność w tych strasznych ostatnich sekundach.

Nie wiem czy Murzyn był katem, ale kapo był
Wyniszczył mężczyznę, zamienił w dziecko
stłamszone w uprzęży lęku przed brudem,
a potem wyniszczyła ta uprząż mnie, też dziecko - wspólny rys kata -
Dziecko jednak broniło się przed fałszem zasad tortury,
ale i dziecko znajduje sens
Oboje są dziećmi stłamszonymi, ale tylko jako dziecko są zdolni do znalezienia się
w ruchu w dobru
do kolorów, do przyjęcia gamy dźwięków
Ludzka twarz Jezusa Dziecka
- Dlatego teraz ty to przeżyjesz -  mówi do siebie

Wieża, upadek w dół do kloaki i balans, tracenie oddechu i łapanie
Konanie=poród, a raczej zejście do łona, do Balii
Ruch w dół, do wody, do Matki przyrody
Zawieszenie pomiędzy życiem a śmiercią
Utrata uprzęży
Cierpienie go-nas oczyściło
Zawieszenie w żywych wodach

..uciekałem przed jakimś Murzynem, było to gdzieś w lasach, on chyba szukał zemsty, naruszyłem jakieś prawa dżungli. W końcu zostałem schwytany i czekałem na egzekucję. Zbudowano wielką jakby szubienicę. Wieżę, było się umieszczanym jakby w jakiś szelkach, uprzęży i spuszczanym na dół, nogami w dół, głową do góry. Niżej była jakaś balia z wodą lub cementem. Śmierć chyba polegała na tym że spuszczano ofiarę do tej kadzi i miała utonąć lub ugrzęznąć. Oczywiście chciałem uniknąć kary, krzyczałem że to nieludzkie. Murzyn najwyraźniej uznał że posłucha moich błagań i dowiedziałem się, że w ofierze zostanie złożone jakieś dziecko. Protestowałem ale już się zdecydowało. Dziecko zostało spuszczone na tych linach, ja podbiegłem bo chyba chciałem je ratować, nie wiem czy zginęło ale przypuszczam że tak. Potem jakby ten sen zmienił scenerię i wiem że byłem w jakimś jeziorze, zniechęcony topielec, chyba utonąłem albo chciałem utonąć. Wtedy z głębi jeziora zerwały się jakieś boginie, miały tułowia łabędzi a kobiece twarze, były duże, wynurzyły się spod wody. Chciały mnie chyba wyratować, uniosły mnie z jakąś rozpaczą z tej wody i chyba wzbiły się ze mną nad wody tego jeziora krzycząc dziwnie "AJ WAJ". Wiem że to taki okrzyk żydowski, nie wiem, wyraża chyba żal, to brzmiało jak jakiś lament nade mną..

Boginie mojego rodu od strony matki „AI WAI“. Tam chłopcy umierali, nie umieli się utrzymać w tych kobiecych gałęziach.
Było ich dużo, babcia i mama i siostry i  trochę chłopczyków 1.Ten w Niemczech syneczek co umarł 2. Andrzejek, brat cioteczny, co mu coś z rusztowania spadło na główkę gdy miał 5 lat 3. Dziadek od strony matki, surowy i oschły - reszta to kobiety, w tym jedna siostra matki która umarła jak miała 5 mies.
Nie czuję więzi z rodem Ojca. Ciągnie mnie do Grabowca, przyrody, do ziemi pochodzenia matki.
Jestem więc Żydem AI WAI. Nie jest to wielkie AI WAI, jest to tęsknota prosta, poddanie się naturze siostrom falom,
rezygnuję - tato, nie kpij, obecny też w tym głosie, nie przeszkadzaj tęsknocie.
Staję się wyniesiony, poród się dokonuje, odwrócenie konania. Kara nie była jakby bezsensowną torturą.
Idą z dna, z przeszłości. Siostry, fale, łabędzie - odwrócenie bajki Andersena. Tam sami bracia i słaby Ojciec. Tu same kobiety i słaba matka. Ale poprzez łabędzie matka dla mnie staje się silna. Dla Elizy powracają mężczyźni jako łabędzie.
Ona też musiała dużo wycierpieć, odnaleźć morze, spytać się staruszki natury o pomoc (sen o pałacu i jagody na jawie)
Więc wie, że szycie koszul z pokrzyw (ludzki kształt cierpienia, uprząż) przemieni łabędzie w mężczyzn i wtedy odezwie się do męża, do braci, pogodzi z męskością. U mnie łabędzie to siostry. Niosą mnie nad wodą, nad wodami. Fale nad głębią, z fal boginie, duchy nad wodami, jednak odzyskanie też męskości w tym AI WAI  jest Bóg nad wodami we mnie (AI WAI nie podnoszę się sam z niczego).
Ale całkiem prawdziwe są zasady, fałszywy Murzyn jest teraz bratem sióstr.
Jego zaniosłyby do gwiazd. Mnie na ląd. Może część z nich poleci z Ojcem do gwiazd,
AI WAI tato, a część poszybuje nad wodami i opadnie na mój-nasz ląd.
Od Murzyna do Żyda i dalej lecą AI WAI.
W filmie też tak lecieli o Godzilli (VII odsłona). W siatkach nad wodą. To ta scena.
Godzilla też wtedy była obecna, płynęła dołem, matka, potwór dobry, ratujący.
Piękna Helena miała dwóch braci - jej matka współżyła z łabędziem, była boska - moja matka miała długą szyję, była ładna -
miała dwóch braci, mnie i tatę.
Siostry fale, matka księżyc - Podnoszą z dna, ruch do góry, z tafli lub może z toni -
zbierają i podnoszą, szukają lądu, pomiędzy wodą a niebem

Orlica wdzięczna za uratowanie pisklęcia wyławia świat
akt dobra następuje po akcie walki z trzema bestiami: czarną, białą i szarą

Syreny ratują Ulissesa
Odyseusz wyprowadza się na nowy podniebny ląd



https://truml.com


print