Krzysztof Konrad Kurc


Śmierć wędrowna


 
w dzień drzemię morzony monotonią drzew przy drogach
we wspomnieniach niewiele się zmienia 
wciąż głównym motywem są marcowe skrzepy na kałużach
 
wieczorem pogłębiam  naturalny grymas ust czarną kreską
w ostrym świetle pod cyrkowym namiotem
przekarmiony bezlitosnym śmiechem rozstaję się z litością
 
kiedy nocą zmęczona orkiestra zaczyna czyścić instrumenty
kataryniarz przysypia  z zatkanymi watą uszami
próbuję uczyć jego nieustannie rozczarowane życiem małpy
 
jak naostrzyć brzytwę na skórzanym pasku



https://truml.com


print