JK


Wciągam powietrze


pociąg lekko sunie do przodu niczym pamięć
targana sprzecznościami siedzę w wagonie dla niepalących
 
za oknem coraz więcej drzew pól przykrytych śniegiem
myśli mkną po oblodzonej ścieżce
 
to wszystko wydaje się takie odległe stół biały obrus
zapach pomarańczy ciasta wrażliwe na dotyk
 
ja z ojcem wśród świerków i przemykających zajęcy
jestem wciąż tym małym chłopcem
 
wykradam cukierki później chwytam się sukienki mamy
rozpakowuję prezenty
 
przed snem spoglądam jej w oczy wodzę palcem po twarzy
zasypiam wokół roznosi się zapach prawdziwej choinki



https://truml.com


print