Pi.


oko na niebie


wśród trzydziestu najpiękniejszych rzeczy, które dostrzec można
wyłącznie z perspektywy bardzo wysokich trajektorii, są miejsca 
na Ziemi które olśniły estetów, więc podziwiam. być człowiekiem,

to takie dumne. po to kilku zmyślnych gości stworzyło idealne oko 
na niebie, bym mógł zobaczyć obrys gitary Ibanez wyrżnięty w lesie 
pod Cordobą. oto długość gryfu: trzysta metrów z okładem; średnica

struny G? zasięg ramion przeciętnego argentyńczyka. oko, bym mógł 
zachwycić się eleganckim lazurem na powierzchni zbiorników potażu 
w Moab Utah. tu barwy migoczą nieprawdopodobnie nieprawdziwie.

przeglądam więc ten, oraz tysiąc innych obrazów uchwyconych przez 
szpony dronów. cuda na kiju. wiedziony ciekawością krzyżuję celownik 
nagłego zainteresowania na 36°9'9"N i 36°53'37"E. co wtedy widzę?

żadnej wojny, żadnych tłumów, wojsk, działań zbrojnych; zero krwi, 
ni cienia szubienicy. place bez świeżych grobów, jeszcze nieużywane 
kamienie. gdzieniegdzie znajome plastikowe butelki, kartony opakowań

błysk wybebeszonej konserwy. z perspektywy anonimowego Google Earth 
tego leniwego popołudnia nie dzieje się tutaj nic szczególnego. dymy? 
to pewnie z grilla. smażone mięso ma swoich miłośników i w Aleppo.



https://truml.com


print