drachma


Monada dla kota Alika


Kiedyś opuszczę
przyjazny gościniec
przy którym rosły jeszcze wczoraj
smukłe dostojne topole
drogę utwardzoną żwirem

(żyjemy w najlepszym
z możliwych światów
jest w nim wolność bez wolności
nie byłoby zła
ale mimo to świat byłby gorszy)

Na końcu czasów
zwolennicy odmiennej tezy
poderżną mi gardło
będę jak baranek
na rzeź prowadzony gotowy
do strzyżenia

Stanę się substancją prostą
wchodzącą w skład
rzeczy złożonych
nie będę miał początku
ani końca

Zdmuchnie mnie wiatr
z popielnika zostanę wielością
bez podzielnej części
monadą Leibnizowską
teodyceą Królem Królów
prochem ziemi który dostąpił
oglądu całości

W Dniu Zmartwychwstania
Allach nazwie
moje imię najokropniejszym
najstraszniejszym
bo nienawidzi od dnia
stworzenia

Patrzy bezradnie
na jedno z dziewięćdziesięciu
dziewięciu imion
zazdrośnie nie lubi z nikim
się dzielić

Malik Al-Amlak



https://truml.com


print