Stary Wujek
Bańki mydlane
Akurat tak się stało, że mam możliwość obserwowania śmiejących się dzieci oraz to, że mogę im tę radość zapewnić, jeżeli tylko zechcę. I podczas mojej długiej praktyki w tym temacie, zawodowej oraz osobistej, doszedłem do wniosku, że jest taka "rzecz", która zawsze wywołuje silne, pozytywne emocje. Są to bańki mydlane.
Miło popatrzeć na bawiące się w coś lub czymś, wesołe, beztroskie dzieci... A tu w pewnym momencie pojawia się bańka mydlana lecąca spokojnie w powietrzu. Natychmiast dziecięca zabawa staje się jeszcze bardziej radosna lub co często bywa, zostaje przerwana i uwaga dzieci skupia się jedynie na bańce mydlanej.
Roześmiane dzieci próbują ją dorwać, dotknąć to cudo, a kiedy baniek jest wiele, dzieci w przypływie radości zapominają o całym świecie i tylko one się dla nich liczą.
I... zaraz same chcą je tworzyć. "Teraz ja... teraz ja! Ja! Mogę być po nim?". Błysk w oczach... skupienie w radości, umoczenie "słomki" w płynie i pierwsze próby stworzenia własnego dzieła... Najpierw niepewność czy się uda, nadzieja, żeby bańka tylko szybko nie pękła, żeby była duża i uniosła się wysoko w powietrze. Chociaż nie musi być duża... niech wyjdzie ich wiele, ważne żeby robienie baniek sprawiło radość mi oraz moim rówieśnikom. Kiedy zrobię świetne bańki, to będę dumny i ważny...
Bańka mydlana to abstrakcja. To coś fantastycznego w naszym normalnym świecie... Ulotna chwila, niezrozumiała, kiedy się nad nią nigdy wcześniej nie zastanawiało. A kiedy przeczytamy definicję bańki mydlanej... natomiast ją zapominany. Bańka mydlana jest dla nas bańką mydlaną... radością! Niech się ktoś inny nad nimi zastanawia, analizuje! Jak powiedziała pewna mądra kobieta: "Smutni ludzie baniek nie puszczają"
(Czy puszczaliście małym dzieciom bańki mydlane? Takim maluszkom jeszcze leżącym? Kiedy się im je pokazuje, kształtuje się wtedy w małym człowieku wyobraźnia przestrzenna - dziecko spogląda na bańkę, widzi ją bliżej, dalej... Pobudzane są w tym momencie zmysły wzroku, dotyku... Koordynacja wzrokowo ruchowa, małe oczka śledzą "to coś", co zaraz przebiją malutkim paluszkiem. Dosyć bełkotu! to wszystko da się również zrobić bez baniek...)
Na poparcie moich spostrzeżeń, dotyczących zainteresowania bańkami, podczas mojego pobytu na wakacjach z rodziną - małą dziewczynką! puszczałem bańki mydlane w różnych miejscach i sytuacjach. Oczywiście, niby puszczałem je tylko Alicji. I idąc, chociażby Promenadą Nadmorską w Ustce po zauważeniu roześmianego tłumku dzieci, stojących koło klauna z balonami... przystanąłem (bezczelnie) w niewielkiej odległości od niego i zacząłem puszczać bańki mydlane... Zabrałem mu całą widownie.
Zaraz dalej, jakaś młoda pani puszczała jakieś dziwne samoloty, które ładnie latały w powietrzu. Hmm... Jednak moje bańki były bardziej ciekawe!
A wieczorem, kiedy siedzieliśmy na ławce, jedząc zapiekanki z mięsem gyros i patrząc na fontannę, w której zmieniało się oświetlenie, również postanowiłem przeprowadzić eksperyment. W tych kolorowych światłach od fontanny moje bańki były bardzo kolorowe. Moja córka biegała zachwycona... Nieznajomi dorośli i ich dzieci patrzyli się z uśmiechem i również biegali próbując je łapać... a ja czekałem kiedy znienacka ich tej radości pozbawię i sobie pójdę! :)
"Oooo... już ich nie ma" - słyszałem odchodząc, słowa smutnego chłopca, który mówił do swojego ojca. "Kupimy zaraz swoje" - odpowiedział mu. ;)
www.facebook.com/starywujek000
https://truml.com