Teresa Tomys


Najbardziej bolą...


nieoczekiwane powroty synów
nocą na palcach  
bez zbędnych szmerów
zamknięty w sobie
 
niemy jak karp wyrzucony na brzeg
gaśniesz
pulsująca miarowa cisza
to początek bez dalszego ciągu
 
a jeszcze wczoraj
ulegli jak wosk razem
tu
gdzie płot pięknie malowany
 
na uwięzi złote pnącze
tam i z powrotem
dotrzeć do tęczy
zwiastującej dobrą pogodę
 
nie pytam
 
XI.2013



https://truml.com


print