Filostrados


Wierszenie


Nie ma błędów, pomyłek, skaz.
Rozbity dzban wpisuje się w teorię wielkiego wybuchu z matematyczną precyzją. 
Galaktyki łez układają się w horoskopy. 
Nie ma początku, końca, straty. 
Słowa łączą się z sobą w piramidy pytań.
Mnożą się niedopowiedzenia planet. 
Odyseusz błąka się w oceanach bibliotek. 
Nie ma rozstań, rozstajów, dróg.
Galerie pocałunków wypatrują zachłannych spojrzeń. 
Wierszy się poezja w starterach. 
Gotowa do walki. 
Nie ma konklzji, puenty, kropki. 
Pies liże sobie rany językiem tęsknoty. 
Słucha oczu błękitnych jak mantra.



https://truml.com


print