ratienka


Maratończyk


biegnie pod wiatr usiłując
zgubić
strach zaciekle świdrujący
czaszkę
 
horyzont faluje
amarantową egretą
daleko od zamierzonego
celu 
 
bez tchu prawie
dobiega nocnych szelestów
słysząc
w zgrzytliwych dźwiękach
chichot spóźnionego
zegara
 
wyciśnięte z życiodajnych
soków ego 
z ulgą poddaje się dotykowi
światła sączącego się z grzbietu
ciszy 
  


   
    
    
    
    
    
    

 



https://truml.com


print