Patrycja


noc rozwieszam na klamerkach


drzewa śmieją się najdłużej
zrzucając ostatnie promienie
między zielonymi ramionami
zapala się noc

rozbrzmiewa sowia muzyka
i szeleści w kierunku ciszy
gdzie kosze paproci
pieszczą śpiący czerwiec

wtulone w siebie sarny
drżą na dźwięk
łopotu pajęczyn
ciężkich od rosy

pierwsze światło rozciągnięte leniwie
po pachnących ziołach
rozpryskuje się
w zasłonach wilgotnych gałęzi

na poszarzałej książce
tańczy sen
dzień różowieje



https://truml.com


print